Nielegalny obóz w Calais został zlikwidowane przez władze pół roku temu. Miejsce potocznie nazywane "dżunglą" zrównano z ziemią i posprzątano. Służby wprowadziły zakaz wstępu na cały teren byłego obozu. 

Uchodźcy zatrzymują się tym razem dwa kilometry dalej, przy zjeździe z autostrady. - Przyjechałem z Etiopii, żyję tu już 5 miesięcy, wolontariusze utworzyli nam niedawno punkt pomocy, ale ja chcę się dostać do Wielkiej Brytanii - mówi w rozmowie z Polskim Radiem jeden z mężczyzn. 

Inny uchodźca tłumaczy, że przychodzi tu codziennie, bo w okolicy pomoc prowadzi Caritas. - Dostajemy tu jedzenie. Możemy naładować telefony, chwilę odpocząć, wieczorem musimy stąd jednak pójść. Śpię na zewnątrz, nie mam stałego miejsca - tłumaczy.

By zapobiec możliwości ponownego powstania obozu, burmistrz Calais wprowadził zakaz rozdawania darmowych posiłków. W praktyce uchodźcy nadal otrzymują pomoc od organizacji pozarządowych.