– Im jesteśmy silniejsi, tym silniejsza jest polityka powstrzymywania – powiedział o państwach Europy prezydent Władimir Putin. Szef państwa postanowił osobiście wesprzeć swego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, który zaplątał się w tłumaczeniach, jaka będzie rosyjska polityka wobec Unii.
– Jesteśmy gotowi (do zerwania stosunków z UE – red.). (...) Chcesz pokoju, szykuj się do wojny – mówił minister w telewizyjnym wywiadzie w piątek o perspektywie nowych unijnych sankcji. W trakcie zaś wizyty szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella powiedział mu, że „Unia nie jest wiarygodnym partnerem". Moskwa też demonstracyjnie usunęła dyplomatów Niemiec, Szwecji i Polski – o czym Borrell dowiedział się z Twittera w trakcie rozmów z Ławrowem.
Plątanina w Moskwie
Ale zaraz po piątkowym wystąpieniu Rosjanina poprawiał go rzecznik Kremla. – Dokładny sens jak raz jest w tym, że tego nie chcemy (zerwania stosunków z Europą), że chcemy rozwijać te stosunki z Unią – tłumaczył Dmitrij Pieskow, kładąc wszystko na karb „dużego błędu mediów, który zmienił właśnie sens".
– Najwyraźniej nie nadszedł jeszcze czas dla tak ostrych wypowiedzi. (...) Postanowili się trochę wycofać. Rzadki przypadek, gdy nasz bojowy MSZ – zamieniony w służbę prasową policji – tak troszkę się cofa – podsumował moskiewski ekspert Andriej Kolesnikow.
W Brukseli przyjęto tę plątaninę ironicznie. – (Rosjanie) Panikują trochę i popełniają błędy – powiedział anonimowy urzędnik Unii portalowi EUObserver, wskazując jednocześnie na gospodarcze uzależnienie Rosji od UE. Jednakże członkowie Unii też postanowili się cofać. Na piątkowym procesie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego pojawili się już tylko dyplomatyczni przedstawiciele państw bałtyckich, Szwecji i Niemiec. W pierwszym dniu sądu uczestniczyli zaś dyplomaci z około 20 krajów. Innych z kolei wystraszyło usunięcie z Rosji dyplomatów Polski, Szwecji i Niemiec. Grecy pytani, czy ich przedstawiciele będą obserwowali niedzielne protesty rosyjskiej opozycji, odpowiedzieli, że „z zasady nie zajmują się tym, co dyplomaci robią w czasie wolnym od pracy".