Aleksander Łukaszenko zaskoczył swoją obecnością w Petersburgu nawet dziennikarzy rosyjskich mediów rządowych. Udał się tam we wtorek nad ranem z niezapowiadaną wcześniej wizytą, by po raz kolejny spotkać się osobiście z Władimirem Putinem.
Zamknęli się na kilka godzin za drzwiami Pałacu Konstantynowskiego. Z tradycyjnie skąpych oświadczeń dla mediów nie można wywnioskować, po co tak naprawdę białoruski dyktator przyjechał do Rosji. Poskarżył się Putinowi na Zachód, który, jak twierdzi, prowadzi „terror" wobec jego zwolenników i współpracowników. Zasugerował nawet, że bez wsparcia Rosji nie utrzymałby władzy w kraju.