Reklama

Turcja rok po puczu: Słaby zamach, silny prezydent

Pucz rok temu próbowali przeprowadzić niezbyt znani ludzie. Ciągle jest wiele niewiadomych.

Publikacja: 23.07.2017 20:00

Stambuł. 15 lipca 2017. Obchody pierwszej rocznicy zdławienia puczu.

Stambuł. 15 lipca 2017. Obchody pierwszej rocznicy zdławienia puczu.

Foto: AFP

Tajemniczy profesor teologii, biznesmen, trochę generałów, w tym tylko jeden z najważniejszego grona wojskowych. To przywódcy nieudanego zamachu stanu z 15 lipca 2016 roku w Turcji – ściślej oskarżeni o przewodzenie, bo procesy trwają.

Jest jeszcze mieszkający od lat w Stanach Zjednoczonych, ale w przeciwieństwie do tamtych bardzo w Turcji znany i wpływowy kaznodzieja Fethullah Gülen. Jego tureckie władze uznają za mózg całej operacji i za przywódcę najbardziej przez nie tępionej „organizacji terrorystycznej" FETÖ (to „F" pochodzi od jego imienia).

Był to jeden z najdziwniejszych puczów na świecie i nietypowy jak na Turcję. Rozpoczął się nie nad ranem, gdy wszyscy śpią i łatwo przejąć główne gmachy rządowe i telewizję, lecz w piątek wieczorem. Brało w nim udział niewielu żołnierzy, zabrakło też determinacji.

Zginęło wielu cywilów (ogólna liczba zabitych – 250, rannych ponad 2 tys.), co skazało puczystów na powszechne potępienie. Opozycja połączyła się z nienawidzoną na co dzień rządzącą Partią Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) w krytyce zamachu.

Wersja oficjalna i wersja niemiecka

Zabici obywatele stali się najważniejszymi męczennikami Turcji pod wodzą Recepa Erdogana, który po puczu umocnił się u władzy i pozbył się, to znaczy pozamykał do więzień lub wyrzucił z pracy, dziesiątek tysięcy potencjalnych przeciwników, wojskowych, policjantów, sędziów, dziennikarzy, nauczycieli, biznesmenów.

Reklama
Reklama

Ankara wymaga od sojuszników, by uznali Gülena za terrorystę, a jego wyznawców, gülenistów, tępili: zamykali prowadzone przez nich placówki edukacyjne, a szefów lokalnych organizacji odsyłali do ojczyzny. W Polsce takie postulaty przedstawił w lutym minister ds. UE Ömer Çelik. Ani w naszym kraju, ani w innych państwach należących do instytucji zachodnich wysłannicy tureckiego rządu nic nie uzyskali, choć zdarza się, że poprzez naciski na rodziców uczniów udaje im się doprowadzić do zamknięcia szkół ruchu Gülena.

Szczególny nacisk przeżywają Niemcy, bo tam jest wyjątkowo dużo Turków, w tym i zwolenników kaznodziei.

– Turcja usiłowała nas przekonać na różnych szczeblach, że za puczem stał Gülen. Dotychczas bez sukcesu – powiedział kilka miesięcy temu tygodnikowi „Der Spiegel" szef niemieckiego wywiadu BND Bruno Kahl.

Jak jednak stanowczo dodał, puczu nie przeprowadziły też same władze. Niektórzy komentarzy mieli takie podejrzenia od początku, bo zamach wyglądał na nieudolny i był korzystny dla Erdogana.

Niektórzy przeciwnicy prezydenta tak nadal twierdzą, tureccy emigranci w Szwecji w pierwszą rocznicę wydali nawet wielostronicowy raport pt. „Pucz Erdogana z 15 lipca".

Dominuje przekonanie (wyraził je także szef niemieckiego wywiadu), że puczyści zdecydowali się na atak, bo widzieli czystki w armii i domyślali się, że w sierpniu, na corocznym posiedzeniu Najwyższej Rady Wojskowej, obejmą i ich.

Reklama
Reklama

Cywile ważniejsi od oficerów

– Był to najwyraźniej pierwszy zamach w Turcji, który miał cywilne przywództwo. Spotkania przygotowawcze odbywały się nie w obiektach armii, choć także z udziałem wojskowych – mówi „Rzeczpospolitej" Özgür Ünlühisarcikli, szef ankarskiego oddziału German Marshall Fund.

W dniu zamachu centrala była w bazie lotniczej Akinci w Ankarze. Kamery zarejestrowały, że byli tam cywile, którym salutowali generałowie i inni wysocy wojskowi oraz dostawali od nich rozkazy. – To też sugeruje, że przywództwo było poza armią – dodaje Ünlühisarcikli.

Wspomniany minister Ömer Çelik mówił mi pół roku temu, że generałom wydawał rozkazy nawet imam z wykształceniem podstawowym. Nie podał jego nazwiska.

Teraz za głównego puczystę uchodzi tzw. imam sił powietrznych Adil Öksüz, który nie ma wykształcenia podstawowego, lecz jest profesorem teologii (pracował na uniwersytecie w Ankarze). Prawie nikt o nim przed nieudanym zamachem stanu nie słyszał. Zaraz po puczu został zatrzymany, ale szybko go uwolniono, potem zniknął.

Öksüz dwa dni przed puczem był w USA. Władze twierdzą, że po ostatnie rozkazy od prawdziwego organizatora zamachu Fethullaha Gülena. Dowodem ma być zdjęcie wykonane w Pensylwanii, na którym widać ich obu oraz dziecko Öksüza. Gülen, który od roku zaprzecza, że stoi za zamachem, udzielił wywiadu telewizji France 24, w którym przyznał, że 30 lat temu Öksüz jako student związał się z jego ruchem. Ale, jak dodał, w USA gościł go raz, przed kilku laty, i wtedy powstała ta fotografia. – Setki ludzi z Turcji mnie odwiedzały, w tym wielu ważnych polityków partii Erdogana – dodał. Do 2013 roku Gülen był bowiem sojusznikiem obecnego prezydenta. Potem ich drogi się z hukiem rozeszły, bo Erdogan uznał, że „państwo równoległe" gülenistów zaczyna mu zagrażać.

Drobnymi krokami ku zemście

Władze tureckie jako dowód na to, że Gülen od dawna szykował się do przejęcia władzy, przedstawiły z okazji rocznicy zamachu archiwalne nagranie filmowe. Kaznodzieja przekazuje gronu współpracowników tajne przemyślenia („przeznaczone tylko dla was. Wiem, że zachowacie je dla siebie").

Reklama
Reklama

„Należy być cierpliwym aż do momentu, kiedy przekonacie do swoich racji struktury władzy państwowej we wszystkich tureckich instytucjach konstytucyjnych. I nad tym tutaj pracujemy: są rzeczy dokonywane metodą drobnych kroków w celu dokonania zemsty" – mówił Gülen (według tłumaczenia dokonanego przez ambasadę Turcji w Warszawie).

Nagranie pochodzi jednak z roku 1999, gdy miał podobne poglądy jak Erdogan (który trzy lata później, z pomocą Gülena, po raz pierwszy wygrał wybory parlamentarne). Na dodatek nawoływanie do cierpliwości, ostrożności wiąże się z konkretnymi wydarzeniami, wymienionymi przez kaznodzieję. Bał się, by nie doszło do „zgniecenia waszych głów", tak jak to się stało w Algierii po odwołaniu drugiej tury pierwszych wolnych wyborów (pierwszą, w grudniu 1991 r., wygrali islamiści), i wcześniej w Syrii, w 1982 roku.

Głowy islamistom zgniatały władze świeckie (dzięki silnej armii). W syryjskiej Hamie – Bractwu Muzułmańskiemu, organizacji działającej w wielu państwach muzułmańskich i wspieranej do dziś przez Erdogana. Tajny plan Gülena sprzed lat nie wydaje się więc planem antyerdoganowskim.

Związek wielu puczystów z Gülenem da się jednak łatwo wykazać, sporo z nich przyznało się do tego w czasie przesłuchań, są dowody, że uczestniczyli w spotkaniach ruchu kaznodziei. Ale nie dotyczy to wszystkich.

Najważniejszy wojskowy wśród podejrzanych Akin Öztürk zarzekał się, że sam walczył z gülenowskim „państwem równoległym" w armii. Öztürk był jedynym członkiem 14-osobowej Najwyższej Rady Wojskowej aresztowanym za zamach stanu, dlatego uchodzi za militarnego przywódcę puczu (zaprzeczył, by miał z tym coś wspólnego). To były szef wojsk powietrznych, generał, rok temu zdegradowany.

Reklama
Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1394
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1393
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1391
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama