– Ankara znajduje się obozie Zachodu od lat 40. ubiegłego stulecia, a teraz została postawiona w jednym szeregu z Syrią, Wenezuelą czy Koreą Północną. Osiągnęliśmy najniższy poziom w stosunkach z USA – powiedział turecki analityk Murat Yurtbilir.
Jeszcze w czwartek tureckie władze aresztowały tureckiego pracownika amerykańskiego konsulatu w Stambule Metina Topuza. W poniedziałek próbowały zatrzymać kolejnego, ale Turek zdążył podobno uciec do budynku misji. Zamiast niego policja przesłuchała jego żonę i syna.
Po aresztowaniu Topuza ambasada amerykańska w Ankarze poinformowała, że „do odwołania" wstrzymuje wydawanie wiz nieemigracyjnych (czyli turystycznych, biznesowych, a nawet dyplomatycznych) obywatelom Turcji. „Ostatnie wydarzenia zmusiły rząd USA do ponownej oceny obowiązków rządu Turcji w sprawie bezpieczeństwa amerykańskich misji dyplomatycznych i ich personelu" – poinformowała ambasada w specjalnym oświadczeniu.
Turek pracujący tam od 1994 roku jako tłumacz został oskarżony o „próbę obalenia ustroju konstytucyjnego, rządu i szpiegostwo". Amerykański ambasador John Bass powiedział dziennikarzom: – Nie widzę w tym wypadku żadnego dążenia do sprawiedliwości, widzę dążenie do zemsty.
Nie powiedział jednak, za co Turcy mieliby się mścić na Topuzie.