- Przepraszamy za żart, który uraził wasze uczucia; za słowa i działania, które obraziły wielki naród inguski – zapewniali w nagraniu umieszczonym w sieci dziennikarze moskiewskiej telewizji TNT.
Poszło o żart z inguskiej dziewczyny w programie „Comedy Woman". Gdy jednak „50 osób narodowości kaukaskiej" (jak ich nazwało szefostwo telewizji) urażonych dowcipem zaczęło dobijać się do siedziby TNT, musiano wezwać oddziały policji wyspecjalizowane w rozpędzaniu zamieszek. Szef telewizji natychmiast nagrał przeprosiny i umieścił je na Instagramie. Następnie od 14 do 17 grudnia, po kilka razy dziennie, TNT nadawała w swoim programie przeprosiny całego zespołu.
– W zasadzie wystarczyło raz przeprosić. Wystarczy, już wystarczy – uspokajał zdenerwowanych dziennikarzy prezydent autonomicznej Inguszetii (niewielkiej republiki na Kaukazie Północnym), były generał spadochroniarzy Jusup-bej Jewkurow. Nic jednak nie wiadomo, by moskiewska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie napadu na TNT.
Wymuszanie przez środowiska muzułmańskie publicznych przeprosin stało się już w Rosji normą. Na początku grudnia pobity został student Rosyjskiej Akademii Administracji Publicznej przy Prezydencie Rosyjskiej Federacji. Bezpośrednią przyczyną napadu stały się jego komentarze pod postem o tym, że muzułmańscy krewni zabraniają dziewczętom z Kaukazu spotykania się z rosyjskimi nastolatkami. Student zauważył, że rosyjskie prawo zakazuje ograniczania wolności.
Za to został pobity i zmuszony do przeprosin, które napadający nagrali na wideo (na nagraniu widać, jak student dostaje w twarz, by mówił „z duszą, bardziej szczerze"). Jednak poszkodowany zwrócił się do policji i w rezultacie dwa dni później sami napadający nagrali i umieścili w internecie wideo, na którym przeprosili pobitego. Ale policji to nie przekonało i śledztwo trwa nadal.