Kluczowa dla 900 tys. Polaków żyjących w Wielkiej Brytanii obietnica znalazła się w dokumencie przygotowanym przez gabinet Theresy May. Ujawnił go we wtorek bliski konserwatystom „Daily Telegraph". Zapisano w nim, że Wielka Brytania jest gotowa do jednostronnego ustępstwa w negocjacjach, bo kieruje się „wyższymi racjami moralnymi". Ale także przyznano, że nagły wyjazd ok. trzech milionów obywateli UE mógłby spowodować katastrofalne skutki w wielu sektorach brytyjskiej gospodarki, takich jak: służba zdrowia, budownictwo, gastronomia, hotelarstwo czy opieka nad osobami starszymi, gdzie pracują głównie przyjezdni z kontynentu.
Czytaj także: Teraz to Brytyjczycy potrzebują Polaków
– To są sektory, gdzie rotacja pracowników jest bardzo wysoka, co roku nawet jedna trzecia z nich się zmienia. Już teraz znaczący spadek liczby nowych przyjezdnych z Unii powoduje poważne problemy u brytyjskich przedsiębiorców – mówi „Rz" Stephen Clarke, ekspert rynku pracy w londyńskiej Resolution Foundation.
– Przy obecnych regulacjach imigranci spoza Unii nie mogą zastąpić pracowników europejskich, bo są to osoby albo wysoko kwalifikowane, albo studenci, albo członkowie rodzin osób już legalnie mieszkających w Wielkiej Brytanii – dodaje.
Wobec narastających obaw przed brexitem, w ub.r. z krajów UE przyjechało już tylko o 101 tys. osób więcej, niż w tym czasie z Wysp wyjechało. Ta „imigracja netto" była już przeszło dwa razy niższa niż liczba przyjezdnych netto spoza Wspólnoty (227 tys.).