Mieszkańcy wsi Musorowce w obwodzie tarnopolskim na zachodzie Ukrainy przez lata żyli w zgodzie. Prawosławni spod znaku moskiewskiego i kijowskiego patriarchatu (oddzielił się po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości) zgodnie chodzili na nabożeństwa do kapliczki w wiejskiej chacie. Odprawiał je jeden duchowny. Sielankę przerwało wybudowanie nowej cerkwi.
– Zgodę na jej budowę w 1996 roku wydała rada wiejska. Świątynia miała służyć całej prawosławnej wspólnocie. Mieszkańcy składali dobrowolne datki. Każdy myślał, że będzie się tam modlił – mówi „Rz” Ihor Kulczycki, szef Wydziału ds. Religii w administracji obwodu tarnopolskiego. Konflikt wybuchł we wrześniu, gdy już zbudowaną cerkiew trzeba było poświęcić.
W ostatnią niedzielę podczas nabożeństwa, w którym uczestniczyli wierni uznający zwierzchność patriarchatu moskiewskiego, świątynię otoczyła grupa zwolenników metropolity Filareta, zwierzchnika Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi patriarchatu kijowskiego. „Wśród napastników byli aktywiści nacjonalistycznej partii Swoboda. Próbowali wedrzeć się do budynku. Rozbili zamek, ale nie mogli otworzyć głównych drzwi. Zaczęli więc napierać na drzwi boczne. Przez rozbite okna na modlących się poleciały deski, gwoździe, płonące szmaty i petardy” – pisał portal Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi patriarchatu moskiewskiego. Kilka osób zostało rannych. Jedna trafiła na oddział reanimacji w pobliskim szpitalu.
Przeciwnicy Moskwy odrzucają taką wersję wydarzeń. Otoczenie Filareta przypomniało też, że do niedawna większość mieszkańców Musorowic identyfikowała się z Cerkwią patriarchatu kijowskiego. Wbrew ich woli świątynię miał jednak konsekrować podległy Rosji arcybiskup Serhij.
– Zaproponowaliśmy obu stronom sporu, by swoje pretensje kierowali do sądu. Niestety, to nie pierwszy konflikt o świątynię w naszym obwodzie – mówi Ihor Kulczycki.