"Dzięki Polsce sojusz będzie bronił państw bałtyckich” – pod takim tytułem „The Economist” opisuje plany, które w Kwaterze Głównej NATO rodziły się od pięciu lat.
Plany te miały dotyczyć nieprzewidzianego ataku na Litwę, Łotwę i Estonię. Tyle że od 2004 roku, kiedy cała trójka wstąpiła do NATO, wielu strategów raczej odsuwało tę kwestię na bok. Uważali, że skoro Rosja jest przyjacielskim sojusznikiem, to plany obronne wobec państw bałtyckich nie są konieczne.
Dopiero teraz – jak pisze tygodnik – USA przekonały Niemcy i inne kraje, które miały obiekcje, że obrona państw bałtyckich jest konieczna.Negocjacje miały być jednak bardzo trudne. „Największą presję wywierała Polska, wielki sojusznik USA w Iraku i Afganistanie” – czytamy w „The Economist”. Tygodnik przypomina też, że to Polska jako pierwszy kraj została objęta planem awaryjnym na wypadek teoretycznego i nieprawdopodobnego ataku ze strony Białorusi – państwa wielkości jednej czwartej terytorium Polski.
Na razie doniesień „The Economist” nie chciał w piątek komentować ani sekretarz generalny sojuszu Anders Fogh Rasmussen, ani ministrowie obrony państw bałtyckich. – NATO nie omawia publicznie swoich szczegółowych planów dotyczących krajów członkowskich – powiedział Rasmussen w litewskim radiu.
Dodał jednak, że sojusz ma wszelkie plany niezbędne do obrony wszystkich państw członkowskich.