Korupcję i nadużycia dowódców opisują na łamach opozycyjnego tygodnika „New Times”. To jeden z najgłośniejszy przypadków buntu w rosyjskich siłach porządkowych.
Dziesięciu zdesperowanych milicjantów napisało list do prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, Prokuratury Generalnej, MSW i komendanta Moskwy Władimira Kołokolcewa. Ponieważ nie doczekali się żadnej reakcji, zwrócili się do prasy.
Skarżą się, że pracują po dziesięć do 15 dni bez przerwy, nie mając nawet czasu na obiad. Dowódca, pułkownik Siergiej Jewtikow, zmusza ich do pracy na akord – z każdej zmiany mają przyprowadzić trzech zatrzymanych. W przeciwnym razie są pozbawiani dodatku (około 10 tys. rubli (około 1 tys. złotych) do pensji wynoszącej średnio 15 – 16 tys. rubli (około 1500 złotych).
Dowódca traktuje ich pracę jako źródło dodatkowego zarobku, zmuszając ich między innymi do ochrony budek z jedzeniem prywatnych biznesmenów, a nawet mafiosów. Moskiewskie MSW już oskarżyło milicjantów o pomówienia.
Zbuntowany major Aleksiej Dybowski, który niedawno wystąpił na YouTube, dziś przebywa w areszcie.