Przedmiotem nowych zadrażnień w stosunkach pomiędzy Argentyną i Wielką Brytanią są złoża ropy naftowej i gazu znajdujące się w szelfie wokół Falklandów. – Jakikolwiek statek, który chce przepłynąć pomiędzy portem w Argentynie a Malwinami (tak Argentyńczycy nazywają Falklandy – red.), będzie musiał najpierw poprosić o zgodę rząd argentyński – zapowiedział Anibal Fernandez, szef gabinetu prezydenta Argentyny. Powodem tego kroku są prawdopodobnie brytyjskie plany wierceń w pobliżu wysp, gdzie – według ekspertów – znajdują się złoża ropy szacowane na 60 miliardów baryłek.

– Sądzimy, że władze w Buenos Aires podjęły decyzję o pozwoleniach w ramach marketingu politycznego. Chcą pewnie pokazać obywatelom, iż robią wszystko, by wyspy znalazły się w argentyńskich rękach – mówi „Rz” Ben Brewerton, rzecznik brytyjskiej firmy Falkland Oil and Gas Ltd., prowadzącej poszukiwania surowców na archipelagu.

Brytyjczycy zajęli Falklandy w 1833 r., ale Argentyna zawsze zgłaszała roszczenia do tego terytorium. W 1982 r. wojskowy reżim w Buenos Aires nakazał wojsku zająć wyspy, co doprowadziło do konfliktu zbrojnego z Wielką Brytanią. 74-dniowa wojna zakończyła się kapitulacją oddziałów argentyńskich i ich wycofaniem z Falklandów.

Argentyna nie rezygnuje jednak ze swoich praw do wysp. Na jej ostatnie posunięcia Brytyjczycy reagują na razie ze spokojem. MSZ w Londynie oświadczyło tylko, że „regulacje dotyczące argentyńskich wód terytorialnych leżą w wyłącznej gestii władz Argentyny. Regulacje te nie dotyczą wód terytorialnych Falklandów, kontrolowanych przez władze wysp”.

Brytyjczycy zamierzają rozpocząć wiercenia we Wschodnim Basenie Falklandzkim, gdzie geologowie spodziewają się odkrycia bogatego złoża. – Prace mogą ruszyć już w przyszłym tygodniu. Argentyńskie pozwolenia będą miały prawdopodobnie charakter czysto symboliczny i w niczym nam nie przeszkodzą – mówi Brewerton.