Moskiewski komitet reklamy zaprezentował program wystroju miasta z okazji obchodów Wielkiego Zwycięstwa. Według zatwierdzonego już planu po raz pierwszy od upadku ZSRR jednym z bohaterów ekspozycji będzie Józef Stalin. Dziesięć tablic wyjaśniających jego zasługi w pokonaniu Niemiec już w kwietniu zostanie rozmieszczonych w tych miejscach miasta, gdzie 9 maja zbierają się weterani Armii Czerwonej. Jak twierdzą władze Moskwy, to właśnie na ich prośbę Stalin powróci.
Informacja o planach moskiewskich władz wywołała burzę. Tym razem przeciwko gloryfikacji Stalina wystąpili nie tylko słabo słyszalni obrońcy praw człowieka. Kategorycznie przeciwko ozdabianiu miasta wizerunkiem zbrodniarza opowiedział się Borys Gryzłow – drugi po Putinie człowiek w partii władzy Jedna Rosja i przewodniczący Dumy. – Nie Stalin był zwycięzcą, ale naród – powiedział agencji Interfax. – Powinniśmy sławić weteranów, którzy byli autorami tego zwycięstwa – dodał.
Z zachwytem na projekt gloryfikacji tyrana zareagowali natomiast komuniści. Ich lider Giennadij Ziuganow powiedział „Izwiestiom”, że „historii zmieniać nie należy”. – Nie mogło być 9 maja bez industrializacji, bez zbudowania tysięcy czołgów. I to wszystko zrobił Stalin. On był głównodowodzącym – ogłosił. Przyznał jednak, że „swój wkład w zwycięstwo mieli wszyscy obywatele”.
– Stalin nie wygrał wojny. Wygrał ją naród wbrew Stalinowi – podkreśla Oleg Chlebnikow, naczelny „Prawdy Gułagu”, historycznego dodatku do opozycyjnej „Nowej Gaziety”. – Wyliczać błędy wodza można długo: czerwony terror i czystka w korpusie oficerskim pod koniec lat 30., ignorowanie ostrzeżeń o hitlerowskiej napaści, niepotrzebne ofiary, żołnierze rzucani na front w charakterze mięsa armatniego. Już nie mówiąc o jego osobistym tchórzostwie. Jak można mówić o zasługach Stalina? – pyta Chlebnikow.
Spór o Stalina na ulicach Moskwy to także sygnał politycznej walki. – Mer Moskwy Jurij Łużkow chce na tym zarobić parę punktów. A władze federalne, które ostatnio go zwalczają, odpowiadają krytyką – ocenia publicysta Leonid Mleczin. Ale jego zdaniem radykalnej zmiany w podejściu do postaci Stalina oczekiwać nie należy.