To najwyższa możliwa kara. Szef Europarlamentu Jerzy Buzek uznał, że są granice wolności słowa. Każdy europoseł ma prawo do swobodnej wypowiedzi, ale nie może przy tym obrażać innych deputowanych czy zaproszonych gości. Był nim właśnie Herman Van Rompuy, który przyszedł do Parlamentu, by podsumować niedawny unijny szczyt.

Podczas debaty brytyjski eurosceptyk wyśmiewał go, mówiąc, że jest nieznany na arenie międzynarodowej. Nigel Farage powiedział też, że nowy przewodniczący Rady Europejskiej ma charyzmę mokrej ścierki, a wygląd urzędnika niższego szczebla z banku. Brytyjczyk wyśmiewał się też z Belgii, stwierdzając, że tak naprawdę nie jest krajem.

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego ocenił, że takie obraźliwe uwagi są niedopuszczalne. Jerzy Buzek zwrócił się też do Brytyjczyka, by publicznie przeprosił unijnego prezydenta i Belgów. Nigel Farage nie zamierza jednak tego robić.