Koalicję Stabilność i Reformy utworzyło w 450-osobowym parlamencie 235 deputowanych. Umowę podpisały Partia Regionów Janukowycza, komuniści, blok przewodniczącego parlamentu Wołodymyra Łytwyna oraz kilkunastu posłów z Naszej Ukrainy byłego prezydenta Wiktora Juszczenki i bloku ekspremier Julii Tymoszenko.
Eksperci w Kijowie zwracają uwagę, że nowa koalicja powstała w iście ekspresowym tempie. We wtorek parlament poparł nowelizację ustawy, zgodnie z którą koalicja może być tworzona nie tylko przez kluby, ale także przez pojedynczych deputowanych. Już następnego dnia poprawki podpisał prezydent.
– Mam wrażenie, że przejmując władzę, otoczenie Janukowycza czerpało z rosyjskich wzorców. Liderzy poprzedniego obozu – pomarańczowych – tworząc koalicję, prowadzili rozmowy, ustalali reguły gry. Tym razem nie było żadnych negocjacji, była natomiast zmowa poradzieckich elit – mówi „Rz” Jewhen Czernenko z Instytutu Polityki Otwartej w Kijowie.
O mianowaniu Mykoły Azarowa na stanowisko szefa rządu mówiło się od zwycięstwa Janukowycza w wyborach 7 lutego. – Dla Azarowa nie było właściwie alternatywy. Jest uznawany za jednego z najbliższych współpracowników Janukowycza. Prezydent najbardziej mu ufa i najlepiej go rozumie. Kluczowe decyzje będzie podejmował w porozumieniu z administracją głowy państwa – mówi „Rz” kijowski politolog Kostiantyn Bondarenko.
Jego opinię podziela Adam Eberhardt, wicedyrektor Ośrod- ka Studiów Wschodnich w Warszawie. – Azarow ma zbyt słabą pozycję, by jako premier mógł się stać ośrodkiem władzy. Jest doświadczonym politykiem i technokratą, ale jego gabinet nie będzie miał wpływu na kształtowanie strategii. Realna władza pozostanie w rękach Wiktora Janukowycza i Partii Regionów – mówi „Rz”.