– NATO musi pozostać sojuszem obronnym, ale wobec nowych wyzwań wymaga to nowych zdolności – mówił sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rassmusen w piątek w Warszawie.
Jego zdaniem broń atomowa pozostanie na razie głównym elementem odstraszania. Jednak część krajów członkowskich uważa, że do odstraszania wystarczą amerykańskie rakiety balistyczne, natomiast można z Europy usunąć broń taktyczną. Chodzi o około 200 bomb, które w czasach zimnej wojny rozmieszczono w Europie Zachodniej, aby zniechęcić ZSRR do ataku.
Niemieckie partie rządzące zapisały pod koniec 2009 roku w umowie koalicyjnej, że będą dążyć do usunięcia bomb ze swojego terytorium. O wycofanie takiej broni z Europy zaapelowali we wspólnym liście szefowie polskiej i szwedzkiej dyplomacji Radosław Sikorski i Carl Bildt. W ciągu kilku tygodni podobną deklarację mają wystosować Belgia, Holandia, Niemcy, Luksemburg i Norwegia. Przeciwna rezygnowaniu z tych bomb jest m.in. Turcja, która czuje się zagrożona irańskim programem atomowym.
– Pamiętajmy o przemówieniu prezydenta Baracka Obamy w Pradze, który przedstawił wizję świata bez broni atomowej. Mówimy też o konieczności zahamowania rozprzestrzeniania broni masowego rażenia. Przykład Korei Północnej czy sygnały płynące z Iranu i innych krajów wskazują, że to nierozprzestrzenianie jest zagrożone. Trzeba spokojnie ocenić, kiedy posiadanie arsenału, który nie jest niezbędny do odstraszania, zaczyna ciążyć – mówi „Rz” niemiecki dyplomata Hans-Friedrich von Ploetz z Grupy Mędrców opracowującej nową koncepcję strategiczną NATO.
Kilka tygodni temu były sekretarz generalny NATO Lord Robertson w raporcie dla Centre for European Reform skrytykował Niemcy za próbę usunięcia broni. Jego zdaniem podważa to zasadę solidarności, zgodnie z którą wszyscy członkowie powinni ponosić odpowiedzialność za wspólne bezpieczeństwo.