Do akt sprawy dotarł dziennik „El Pais”. Śledztwo rozpoczęło się w styczniu, gdy jedna z molestowanych dziewcząt opowiedziała o wszystkim najpierw nauczycielowi, a potem policji. Przerwała milczenie, bo na karate poszedł młodszy brat jej przyjaciółki. Nie chciała, żeby podzielił jej los.
Skandal jest tym większy, że na ławie oskarżonych zasiądą instruktorzy prestiżowej szkoły karate z Wysp Kanaryjskich – jak pisze „El Pais” – kuźni mistrzów Europy i świata. Z jej lekcji korzysta obecnie 800 dzieci od czterech do 14 lat. Szkołę prowadzi były mistrz Hiszpanii Fernando Torres Baena, co tłumaczy jej popularność. Z zeznań uczniów wynika, że to właśnie ten 53-letni mężczyzna stał za haniebnym procederem.
Nastolatkę, która położyła temu kres, rodzice zapisali na karate, gdy miała 13 lat. Kiedyś instruktorki zaprosiły ją na weekend do rezydencji dyrektora w Playa de Vargas. Mówiły o lepszym poznaniu i dodatkowym treningu. Pojechała. Tak jak 11 innych uczniów w wieku od 11 do 17 lat. Były też cztery dorosłe osoby: pan dyrektor, dwie instruktorki i brat jednej z nich. W nocy do jej łóżka wprosiła się jedna z pań. Zaczęła ją pieścić. Dziewczynka ją odtrąciła. Nazajutrz usłyszała od gospodarza, że jeśli będzie się tak „głupio zachowywać”, niczego nie osiągnie w sporcie. Jakiś czas się opierała, ale w końcu uległa. – Bardzo bałam się Fernanda – mówi.
Obciążające zeznania złożyła była żona karateki Edith. Poślubiła go w wieku 16 lat, ma z nim troje dzieci. Wszystkie sypiały z uczniami w Playa de Vargas. Robiła to i ona, bo żądał tego od niej mąż. On sam zabierał do swojej sypialni i chłopców, i dziewczynki. Zgłosiło się już ponad 50 ofiar karateków.