Kłopoty grupy politycznej Niepodległość, Tradycja i Suwerenność to efekt decyzji pięciorga posłów partii Wielka Rumunia. Zagrozili oni wystąpieniem z grupy kiedy Włoszka Alessandra Mussolini, wnuczka Duce, określiła Rumunów „notorycznymi przestępcami”.

Tymi słowami pani Mussolini – która również należy do NTS – dała wyraz swojemu oburzeniu z powodu niedawnego brutalnego morderstwa 47-letniej mieszkanki Rzymu. Podejrzany o to jest młody Rom, imigrant z Rumunii. Zbrodnia skłoniła włoski rząd do przyjęcia dekretu, który ułatwia deportację obywateli innych państw UE.

Sytuacja na linii Rzym – Bukareszt jest bardzo napięta. – W takich okolicznościach partia Wielka Rumunia nie chce mieć już nic wspólnego z Alessandrą Mussolini – oznajmili rumuńscy europosłowie. – Nieświadomość tej pani, która z taką łatwością sugeruje, że wszyscy Rumuni to przestępcy i popełniają okropne zbrodnie, przypomina nam o tym, że jej dziadek był faszystowskim dyktatorem – oświadczył szef Wielkiej Rumunii Corneliu Vadim Tudor, którego partię niejednokrotnie oskarżano o rasizm. Jeśli jego eurodeputowani opuszczą grupę NTS, przestanie ona istnieć. Obecnie liczy 23 członków, a zgodnie z regulaminem do utworzenia frakcji potrzeba 21 posłów z sześciu krajów. Większość członków PE nie ukrywa radości z kłopotów formacji.

– Cieszyłoby mnie, gdyby się rozpadła. To groźny twór i bardzo przeżyliśmy to, że on powstał – powiedział „Rz” wiceszef Parlamentu Europejskiego Marek Siwiec. Do NTS należą m.in. politycy francuskiego Frontu Narodowego, jak Jean-Marie Le Pen i Austriak Andrew Moelzer, wyrzucony ze skrajnie prawicowej partii za zbyt ekstremistyczne poglądy.