Rz: Czy wybór Miedwiediewa to już ostateczna decyzja Putina?
Michaił Leontiew: Poparły go dwa prokremlowskie ugrupowania, które znalazły się w Dumie. Trudno wyobrazić sobie, kto w obozie władzy mógłby w tej sytuacji mu zagrozić.
Miedwiediew cieszy się opinią przedstawiciela liberalnego skrzydła kremlowskiej ekipy. Czy oznacza to, że po jego ewentualnym zwycięstwie w wyborach kurs władz będzie łagodniejszy?
Kurs pozostanie ten sam. Ale wybór Miedwiediewa oznacza, że przynajmniej się nie zaostrzy. Poza tym jest to sygnał uspokajający dla świata biznesu oraz inteligencji i liberalnie nastawionej części społeczeństwa – „nie będzie żadnej stalinowskiej dyktatury”. Nic na nią nie wskazywało zresztą również wcześniej, lecz nasi ludzie są skłonni analizować sytuację nie tyle na podstawie faktów, ile na podstawie odczuć, i straszyć wszystkich dookoła jakimiś apokaliptycznymi wizjami. Kandydatura Miedwiediewa niewątpliwie wyeliminuje znaczną część tych fobii.
W jednym z wywiadów Miedwiediew sugerował, że gdyby to od niego zależało, wypuściłby na wolność Michaiła Chodorkowskiego [oligarchę, który podpadł Kremlowi].