Ahmad Fouad al Fahran spodziewał się kłopotów. Kilka dni przed aresztowaniem napisał list opublikowany teraz na jego blogu internetowym Alfahran. org, gdzie zwykle głosił krytyczne dla króla Abdullaha i jego rządu opinie. Napisał, że jest obserwowany i oczekuje „wizyty” z resortu spraw wewnętrznych. „Piszę o więźniach politycznych w Arabii Saudyjskiej. Myślą, że prowadzę jakąś internetową kampanię” – oświadczył.
Policja przyszła po niego do pracy. Najpierw zabrali go do domu, aby wziął laptop. Potem wywieziono go w nieznane miejsce. Wszystko działo się 10 grudnia, ale dopiero w Nowy Rok saudyjskie władze potwierdziły, że 32-letni Farhan, mieszkaniec Dżuddy, został zatrzymany w celu przesłuchania pod zarzutem złamania przepisów dotyczących bezpieczeństwa. – Szokujące jest to, że nawet rodzina i prawnicy nie wiedzą, gdzie Farhan przebywa i o co konkretnie jest podejrzany – mówi „Rz” Kajsa Törnroth ze Światowego Stowarzyszenia Wydawców Gazet (WAN), które ostro potępiło aresztowanie Saudyjczyka jako próbę ograniczenia wolności słowa.
Autorytarne reżimy są świadome siły blogów, które są alternatywnym źródłem informacji
Farhan podpisywał internetowe zapiski własnym nazwiskiem. Domagał się wprowadzenia demokracji w kraju rządzonym przez absolutnego monarchę i prawo islamu. Pretekstem do jego zatrzymania było prawdopodobnie poparcie, jakiego udzielił 10 saudyjskim intelektualistom krytycznym wobec reżimu, których aresztowano na początku zeszłego roku za rzekome wspieranie terroru.W Arabii Saudyjskiej to pierwszy tak głośny przypadek represji wobec bloggera. Jednak w innych krajach arabskich, a także w komunistycznych Chinach czy Wietnamie tzw. obywatelscy dziennikarze albo cyberdysydenci coraz częściej znajdują się na celowniku władz.
– W Internecie można powiedzieć czytelnikom to, czego nie znajdą w mediach – mówi „Rz” Clothilde Le Coz z organizacji Reporterzy bez Granic. – Rządy tych państw zdają sobie sprawę z siły i wpływu bloggerów – dodaje. Sieć w tych krajach jest systematycznie filtrowana, a strony internetowe blokowane. – W Chinach działa pięć urzędów specjalizujących się w cenzurze internetowej – mówi Le Coz. Gdy cenzura nie pomaga, zastraszają i aresztują bloggerów.