Kufour to jeden z tysięcy wyborców w New Hampshire, przy których nazwisku w oficjalnym rejestrze wyborców nie widnieje ani „republikanin“, ani „demokrata“, lecz – „niezależny“.
– Różnie to w historii bywało, raz głosowałem na republikanina, raz na demokratę, zależy, kto mi bardziej pasował – wyjaśnia.
Także w prawyborach, które teoretycznie stanowią zamknięte, wewnątrzpartyjne imprezy, przepisy pozwalają niezależnym na wybór – byle ograniczyli się do jednej partii.
New Hampshire to szczególny stan. „Żyj wolny lub umrzyj“, głosi oficjalne motto. Tutejsi mieszkańcy słyną właśnie z niezależnego, niepoddającego się dwupartyjnym podziałom myślenia.
Niezależni stanowią 45 procent z zarejestrowanych w tym stanie 830 tysięcy wyborców. Resztę w miarę równo dzielili między siebie republikanie i demokraci. Poparcie niezależnych zwykle decyduje o zwycięstwie, także w prawyborach. Jak wynikało z ostatnich sondaży, Obama minimalnie przegrywał w New Hampshire z Clinton wśród zarejestrowanych demokratów. O jego przewadze nad panią senator decydowała jednak jego zdecydowanie większa popularność wśród niezależnych.