– Wychodzimy z założenia, że sprawcy działali z pobudek rasistowskich – mówi policja. Uszkodzenie polskich aut mogło być pomyślane jako ostrzeżenie dla Polaków, którzy coraz chętniej osiedlają się w Meklemburgii. W przygranicznych gminach mieszka ich kilkuset. Zakładają sklepy, restauracje, zakłady fryzjerskie. Korzystają z tego miasteczka, z których po zjednoczeniu wyemigrowała młodzież.

Polacy chętnie osiedlają się w Meklemburgii. W przygranicznych gminach mieszka ich już kilkuset

Burmistrz Lothar Meinstring jest oburzony. Obawia się, że akty wandalizmu odbiją się niekorzystnie na rozwoju Löcknitz. Polacy wnieśli tu nowe życie. Niedługo – za sprawą polskiego przedsiębiorcy Jana Rybskiego – rusza budowa osiedla domków jednorodzinnych. – Mam nadzieję, że te incydenty nie zakłócą naszej współpracy – mówi burmistrz.– Czuję się bezpiecznie. Nie miałyśmy dotychczas żadnych konfliktów z Niemcami – zapewnia Małgorzata Grabczak prowadząca w Löcknitz zakład fryzjerski. Lokalna prasa pisze, że w dwóch klubach piłkarskich tego regionu gra dziewięciu Polaków. Nigdy nie usłyszeli obelg. Jan Rybski uważa, że pojazdy uszkodzili chuligani. Nie warto robić z tego sprawy politycznej.

– Nie można wykluczyć, że akcja została zainspirowana przez neofaszystów – twierdzi jeden z naszych informatorów. W Meklemburgii-Pomorzu Przednim rośnie w siłę Narodowo-Demokratyczna Partia Niemiec. Dwa lata temu w wyborach do lokalnego parlamentu zdobyła 7,3 proc. głosów. – Szczecin nie jest polskim miastem. Cała wschodnia część Pomorza nie jest normalną częścią Polski, taką jak Warszawa – przekonywał kiedyś „Rz” Michael Andrejewski, deputowany do parlamentu Meklemburgii z ramienia NPD.