Takie oświadczenia padły podczas sobotniej konferencji naukowej „Narodowe bezpieczeństwo Rosji na współczesnym etapie”, która odbyła się w Akademii Nauk Wojskowych w Moskwie. – Nie zamierzamy na nikogo napadać, uważamy jednak, że nasi partnerzy muszą dokładnie rozumieć i nie mieć złudzeń, iż w obronie suwerenności i integralności terytorialnej Rosji oraz jej sojuszników użyjemy sił zbrojnych. Również prewencyjnie i z wykorzystaniem broni jądrowej – oświadczył szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Rosji generał Jurij Bałujewski.
Zdaniem generała jest oczywiste, że złoty wiek, na który czekała ludzkość, witając nowe tysiąclecie, już nie nastąpi. Powodem jest „dążenie szeregu krajów do hegemonii”.
– Gen. Bałujewski nie powiedział nic nowego, bo wszystko to zawarte jest w rosyjskiej doktrynie wojskowej przyjętej parę lat temu. Jest w niej mowa na przykład o użyciu broni nuklearnej także w razie ataku konwencjonalnego. Jest i reguła działań prewencyjnych – mówił „Rz” gen. Stanisław Koziej, były wiceminister obrony narodowej. – Wypowiedź ta jest dalszym ciągiem rosyjskiej ofensywy informacyjnej.
Kim są sojusznicy Rosji wspominani przez Bałujewskiego? – Białoruś, ale i inne państwa będące członkami układu o kolektywnym bezpieczeństwie, czyli Armenia, Kazachstan, Kirgizja i Tadżykistan – powiedział „Rz” były minister obrony Białorusi Paweł Kozłowski.
Bardziej konkretnie o jednym z zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego Rosji mówił uczestniczący w konferencji wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Kislak. Podkreślił, że w przypadku budowy elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach po raz pierwszy na terenie Europy w pobliżu granic Rosji pojawi się komponent „siły strategicznej Stanów Zjednoczonych”. – Amerykanie przekonują nas, że to konieczne. Ich argumenty jednak nie wyglądają poważnie – oświadczył.