Według watykańskiego dziennika „L’Osservatore Romano” liczba katolickich kapłanów i zakonnic tylko za czasów pontyfikatu Jana Pawła II zmniejszyła się o jedną czwartą i nadal spada. Jak powiedział rzecznik Watykanu Ciro Benedettini, w latach 2005 – 2006 ich grono stopniało o ponad 7 tysięcy osób. Obecnie na całym świecie jest zaledwie 750 tysięcy katolickich zakonnic oraz niecałe 200 tysięcy księży i braci zakonnych.
Dzieje się tak, mimo że nadal rośnie na świecie liczba katolików. Obecnie jest ich już około 1,1 miliarda. Eksperci podkreślają jednak, że jest to efekt wysokiego przyrostu naturalnego w krajach Trzeciego Świata, gdzie codziennie rodzą się dziesiątki tysięcy przyszłych wiernych.
Topnieje liczba katolickich księży i zakonnic, bowiem coraz mniej jest powołań kapłańskich. Szczególnie dostrzegalne jest to na Zachodzie. W Europie, Stanach Zjednoczonych i Australii, gdzie – jak wyraził się niegdyś papież Benedykt XVI – tradycyjne wielkie Kościoły konają.
Co gorsza, nie tylko brakuje tam kandydatów do seminariów, ale coraz częściej już wyświęceni kapłani porzucają sutannę. – Odszedłem z zakonu, gdyż jest to archaiczna instytucja zorganizowana w stylu quasi-niewolnicznym. Przełożeni decydują tam o wszystkim. Tymczasem autonomia jednostki jest w dziesiejszym demokratycznym świecie znacznie większa niż jeszcze kilkaset lat temu – mówi w rozmowie z „Rz” były dominikanin Tadeusz Bartoś.
Według niego zhierarchizowany Kościół jest zupełnie nieprzystosowany do wymogów teraźniejszości. Wiele osób od stanu kapłańskiego mogą odstraszać nakładane na księży i zakonnice surowe zakazy. – Choćby sprawa celibatu. Każdy powinien osobiście decydować, czy chce żyć w czystości. Kościół powinien dać tym ludziom więcej swobody – podkreślił Bartoś.