Nicolas Sarkozy uczestniczył w piątek w uroczystościach zwodowania atomowego okrętu podwodnego nowej generacji „Le Terrible” w Cherbourgu. Przy tej okazji przedstawił swój program strategiczny dla obronności Francji. Zapowiedział, że jego kraj znacząco zredukuje liczbę swych głowic nuklearnych. Francuski arsenał atomowy ma liczyć mniej niż 300 głowic, czyli mniej więcej połowę tego, co podczas zimnej wojny.
Nie oznacza to jednak, że Paryż ma zamiar zrezygnować ze swego potencjału odstraszenia nuklearnego. Wręcz przeciwnie. Zdaniem Sarkozy’ego broń nuklearna to „polisa ubezpieczeniowa na życie” Francji. – Jestem zdecydowanym zwolennikiem francuskiego potencjału nuklearnego. Chroni nas przed agresją bez względu na to, skąd ona nadchodzi – stwierdził.
Prezydent ostrzegł „wrogów Francji” przed atakiem na jej „żywotne interesy”. – Ten, kto zaatakuję Francję, może się spodziewać stanowczej reakcji – zapowiedział. Głównym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Europy jest jego zdaniem rozpowszechnianie broni atomowej, biologicznej i chemicznej. Według niego świat jest dziś „mniej stabilny i mniej przewidywalny” niż wcześniej. Dlatego Europa musi być przygotowana na „strategiczne niespodzianki”, między innymi ze strony Iranu. – Iran zwiększa zasięg swoich rakiet, a na irańskim programie atomowym ciąży poważne podejrzenie. Wynika z tego olbrzymie zagrożenie dla bezpieczeństwa Europy – uważa. Sarkozy proponuje partnerom europejskim „otwarty dialog” na temat roli arsenału atomowego Francji w ramach wspólnej polityki obronnej Unii. Jego zdaniem zasoby nuklearne Francji stanowią „element kluczowy” obronności Europy.
– To nic nowego. Pod tym względem Sarkozy kontynuuje politykę swego poprzednika, Jacques’a Chiraca. Chodzi o podkreślenie roli, jaką francuskie siły zbrojne odgrywają w Europie – tłumaczy w rozmowie z „Rz” ekspert ds. obronności Instytutu Relacji Międzynarodowych i Strategicznych (IRIS) w Paryżu Laurent Fromaget. Jego zdaniem przemówienie Sarkozy’ego było skierowane do francuskich wyborców. – Mają zrozumieć, że Francja nie zamierza zrezygnować ze swej roli czołowej potęgi wojskowej w Europie. – twierdzi. Innego zdania jest były dowódca sił powietrznych Francji Generał Richard Wolsztyński. – Nasz potencjał wojskowy jest jednym z gwarantów bezpieczeństwa Europy, która powinna się jednoczyć także militarnie. Coraz więcej państw UE należy również do NATO – powiedział Wolsztyński „Rz”. Jego zdaniem europejski fundament sojuszu jest coraz silniejszy i powinien się w przyszłości jeszcze wzmocnić. Według niego to właśnie jest celem polityki obronnej prezydenta Francji.