Drugi dzień szczytu brytyjsko-francuskiego odbywał się w atmosferze medialnych zachwytów nad ociepleniem na linii Paryż – Londyn. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy i szef rządu brytyjskiego Gordon Brown spotkali się na stadionie Arsenalu – drużyny trenowanej obecnie przez Francuza Arsene Wengera. Mówili o przyjaznym sojuszu (entente amicale) łączącym oba kraje.
Efektem rozmów będzie między innymi współpraca w dziedzinie energetyki jądrowej. Francuskie spółki uzyskają ułatwienia w dostępie na brytyjski rynek, a specjaliści znad Sekwany pomogą Brytyjczykom w budowie elektrowni jądrowych.
Prezydent Sarkozy nie ukrywa, że zamierza zmienić układ sił w Europie. W planach Sarkozy’ego jest między innymi powrót Francji do struktur wojskowych NATO, wysłaniewiększej liczby żołnierzy do Afganistanu, ścisła współpra-ca z Brytyjczykami nie tylko w energetyce nuklearnej, ale również w zakresie bezpieczeństwa.
Niemieckie media alarmują, że Sarkozy chce zacieśniać sojusz z Londynem kosztem Berlina. – Gdyby doszło do realizacji tej koncepcji, Polska stałaby się zupełnym marginesem Europy – mówi „Rzeczpospolitej” Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, politolog, specjalista spraw międzynarodowych.– W parze nadającej dynamikę Europie nie byłoby wtedy sąsiada Polski, a to nic dla nas dobrego. Z Niemcami mamy różne nieporozumienia, ale oni nie mogą udawać, że Polski nie ma na mapie. Tymczasem Francja może sobie na to pozwolić – dodaje politolog.
Sojusz francusko-brytyjski osłabiłby UE, bo Londyn jest za jak najsłabszą integracją. Efekt? Mniej euro dla Polski