– To bardzo duży sukces administracji Busha i bardzo istotna dla amerykańskich interesów deklaracja – mówi “Rz” Neil Gardiner z Fundacji Heritage w Waszyngtonie.

Sukces ten został jednak przyćmiony spektakularną porażką w postaci odmowy przedstawienia Ukrainie i Gruzji MAP. Przed spotkaniem prezydent Bush bardzo energicznie o to zabiegał.

– To z kolei bardzo przykry cios dla Waszyngtonu. Zwyciężyła wola Berlina i Paryża, którym zależało na udobruchaniu Moskwy – twierdzi Gardiner. Jak zauważa “New York Times”, choć administracja była wyraźnie rozczarowana wynikiem starań o rozszerzenie, jej przedstawiciele próbowali przedstawiać go w bardziej korzystnym świetle. Doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego USA Stephen Hadley podkreślał, że uczestnicy szczytu zgodzili się wrócić do sprawy jeszcze pod koniec tego roku. “NYT” zwracał jednak uwagę, że rosyjscy komentatorzy byli bardzo zadowoleni z tego, że udało im się podzielić sojuszników.

W niektórych amerykańskich komentarzach za drugi sukces Busha uznaje się francuską obietnicę wysłania do Afganistanu dodatkowego batalionu. Sceptycy zauważają jednak, że Francuzi jadą nie po to, by walczyć, lecz by dać możliwość przesunięcia do walki oddziałów amerykańskich pełniących obecnie funkcję wspierającą.