– To wielkie zwycięstwo! Ten wynik pokazuje, że Serbowie chcą Serbii europejskiej – cieszył się po ogłoszeniu wstępnych rezultatów Dragan Szutanovac, minister obrony z Partii Demokratycznej. Według wyliczeń kierowani przez Borisa Tadicia demokraci uzyskają jednak tylko 103 miejsca w 250-osobowym parlamencie. Radykałowie zajmą 66 miejsc, ale razem z dwiema innymi partiami o orientacji nacjonalistycznej i konserwatywnej mogą utworzyć koalicję silniejszą od zwolenników wejścia do UE.
Przedterminowe wybory były czymś w rodzaju referendum w sprawie europejskiej przyszłości kraju. Oprócz 6,7 miliona mieszkańców Serbii właściwej do głosowania było również uprawnionych 100 tysięcy ich rodaków z Kosowa – zamieszkanej w większości przez Albańczyków prowincji serbskiej, która 17 lutego ogłosiła niepodległość. Belgrad jej jednak nie uznaje i, wbrew albańskim władzom i tamtejszej misji ONZ, zorganizował punkty wyborcze również w tej prowincji. Władze w Prisztinie uznały wybory za nielegalne, ale postanowiły nie interweniować.
Tadić, który w lutym pokonał Nikolicia w wyborach prezydenckich, obiecywał podczas kampanii parlamentarnej, że będzie dążył do wejścia do UE, sprzeciwiając się jednocześnie secesji Kosowa. – Kosowo nie może zostać uratowane poprzez paraliż Serbii. Tylko zmierzając do członkostwa w Unii, będziemy mogli rozwiązać ten problem – przekonywał.
Lider serbskich nacjonalistów Tomislav Nikolić zapowiedział z kolei, że jeśli jego partia przejmie władzę, to uzależni negocjacje z Unią Europejską od uznania przez nią Kosowa za część Serbii. Wielu Serbów kosowskich poparło jego partię, obawiając się, że demokraci będą skłonni – wbrew własnym deklaracjom – poświęcić prowincję na ołtarzu integracji z UE.
Serbska Partia Radykalna była pierwotnie ekstremistycznym ugrupowaniem i miała we władzach osoby podejrzane o zbrodnie wojenne, ale Nikolić zmienił nieco jej oblicze. Położył nacisk na hasła społeczne, m.in. pomoc dla najbiedniejszych i walkę z korupcją. Obiecał ograniczyć 30-procentowe bezrobocie poprzez aktywną politykę państwa, a do wyborów poszedł z hasłem “Naprzód, Serbio!”, wzorowanym na partii Silvia Berlusconiego we Włoszech.