O tym, że jeden z najbardziej doświadczonych rosyjskich dyplomatów Jurij Uszakow obejmie stanowisko wiceszefa kancelarii premiera ds. koordynowania polityki zagranicznej, doniósł w piątek dziennik „Kommiersant”. Według gazety ma to związek z potrzebą „usystematyzowania pracy gabinetu ministrów w zakresie stosunków międzynarodowych rządu”. Dotąd funkcje te należały do wyłącznej kompetencji Kremla i podległego mu MSZ.
„Kommiersant” twierdzi, że w Waszyngtonie nominację wieloletniego szefa tamtejszej placówki dyplomatycznej Rosji odebrano jako potwierdzenie przesunięcia centrum decyzyjnego z Kremla do siedziby rządu. Doradca polityczny Kremla Gleb Pawłowski zaznacza jednak w rozmowie z „Rz”, że nie oznacza to ingerencji w kompetencje prezydenta. – Po prostu w Rosji powstał samodzielny polityczny gabinet ministrów – konstatuje. Jego zdaniem powinno to dobrze wpłynąć na współpracę gospodarczą Rosji z zagranicą oraz zmienić dysproporcję w polityce wobec Zachodu, która dotychczas była zdominowana przez czynnik amerykański. – Rosnąć będzie znaczenie Unii Europejskiej – prognozuje.
– Prezydent zgodnie z konstytucją wciąż będzie wyznaczał kierunki polityki zagranicznej, a premier będzie ją realizował – tłumaczy „Rz” sens nowej konfiguracji politolog Aleksiej Makarkin. Obserwatorzy różnią się jednak w ocenie stylu przyszłej polityki zagranicznej.
Cytowany przez „Kommiersanta” amerykański specjalista zaznacza, że Uszakow należy do kategorii jastrzębi i poglądy Putina są mu bliskie. „Nikomu nie pozwolimy wpływać na naszą politykę wewnętrzną i zagraniczną” – grzmiał niedawno Uszakow na łamach „Los Angeles Times”.
– Naiwnością byłoby sądzić, że ambasador z własnej inicjatywy opublikował te przemyślenia – ocenił ekspert ds. międzynarodowych z Fundacji Gorbaczowa Paweł Pałażczenko. Odwołanie ambasadora tłumaczy natomiast zwykłą rotacją kadr, gdyż Uszakow kierował rosyjską misją dyplomatyczną w USA od 1999 roku.