We Francji ogłoszono niedawno program zburzenia 2 tysięcy „niepotrzebnych” kościołów, podczas gdy niemal co tydzień powstaje nowy meczet – mówi Cecile Montmirail w piśmie „Polonia Christiana”. To jedno zdanie francuskiej dziennikarki najlepiej oddaje problem, jaki Europejczycy mają ze stale rosnącą społecznością muzułmańską. Czy Stary Kontynent będzie się w stanie oprzeć naporowi kulturowemu i religijnemu wyznawców islamu? – zastanawiają się autorzy tekstów w pierwszym numerze krakowskiego magazynu.

Wnioski nie są optymistyczne: wyznawców islamu przybywa, a chrześcijaństwo, które od lat znajduje się w głębokim impasie, nie ma ani siły, ani woli, by się temu skutecznie przeciwstawić. Liberalno-lewicowy Zachód, uwiedziony mrzonką wielokulturowości, też woli nie zauważać ewentualnych zagrożeń. A jeżeli nawet je dostrzega, to głównie jako ryzyko zamachów terrorystycznych.

Ale już nie chce widzieć, że na obrzeżach społeczności europejskiej pojawiła się zupełnie inna, prężna cywilizacja, która ani myśli się dostosować do zachodnich wzorców.

Przeciwnie, coraz natrętniej żąda dla siebie specjalnych praw (choćby akceptacji wielożeństwa), które cywilizacji europejskiej są obce. Nawet najazdy barbarzyńców nie były tak niebezpieczne jak imigracja muzułmańska – przekonuje prof. Roberto de Mattei, redaktor naczelny włoskiego miesięcznika „Radici Cristiane”, z którym współpracuje krakowskie pismo. „Barbarzyńcy, którzy opanowali Zachód, przyjęli w dużej części jego cywilizację, podczas gdy cisi najeźdźcy naszych czasów nie ukrywają, że ich celem jest zastąpienie zachodnich wartości wartościami szarijatu” – pisze historyk.

Ale zwracanie uwagi na to zagrożenie traktowane jest w Europie przez wielu jako temat tabu. Europejczycy dla świętego spokoju albo fałszywie pojmowanej tolerancji wolą akceptować obce wzorce zachowań, niż wymagać szacunku dla własnych tradycji i obyczajów.