O szykowanej przez Kreml reformie poinformował dziennik „Gazieta”. Według autorów publikacji parlament Tatarstanu jeszcze w tym miesiącu może przegłosować poprawki do miejscowej konstytucji i zlikwidować urząd prezydenta. Po reformie nominalną głową republiki zostanie przewodniczący parlamentu. Tę funkcję po przeprowadzeniu w październiku przyspieszonych wyborów obejmie Mintimer Szajmijew, od 1991 roku kierujący Tatarstanem. Realna władza w cieszącym się największą niezależnością wśród wszystkich podmiotów Federacji Rosyjskiej regionie przejdzie w ręce premiera kontrolowanego przez Moskwę.
„Za przykładem Tatarstanu – pisze »Gazieta« – mają pójść inne regiony, nie wyłączając republik północnego Kaukazu”.
– Po zlikwidowaniu wyborów szefów regionów prezydencki status liderów republik stał się fikcją – mówi w rozmowie z „Rz” miejscowy politolog, autor artykułu w „Gazietie” Irek Murtazin. Jego zdaniem likwidacja urzędu prezydenckiego ma charakter czysto symboliczny. – Tatarstan już dawno nie cieszy się samodzielnością, jaką miał za czasów Borysa Jelcyna. Ta reforma tylko potwierdzi utratę statusu – dodaje.
Inaczej ocenia praktyczne skutki zapowiedzianej reformy wiceprezes moskiewskiego Centrum Technologii Politycznych Aleksiej Makarkin. – Kreml ma problemy ze zmianą kierownictwa w republikach – mówi ekspert, przypominając, że w wielu z nich ukształtowały się autorytarne rządy, oparte na władzy klanów. – Zmiana takiego lidera wbrew jego woli grozi konfliktem i destabilizacją – podkreśla Makarkin. Nie wyklucza, że ujawnione przez dziennikarzy plany Kremla napotkają opór elit.
– Trudno sobie wyobrazić, by coś podobnego można było zrealizować na przykład w Czeczenii, niepodzielnie rządzonej przez Ramzana Kadyrowa – zaznacza nasz rozmówca.