Czy Gruzji grozi rozbiór

Integralność Gruzji jest zagrożona. Rosyjska Rada Federacji ogłosiła, że jest gotowa uznać niepodległość Osetii Południowej i Abchazji

Publikacja: 21.08.2008 03:52

Czy Gruzji grozi rozbiór

Foto: AFP

Słowa te padły z ust przewodniczącego Rady, izby wyższej rosyjskiego parlamentu. – Jesteśmy gotowi do uznania niepodległości Osetii Południowej i Abchazji. Oczywiście, jeżeli ludność tych republik wyrazi taką wolę i jeżeli prezydent Rosji podejmie taką decyzję – powiedział Siergiej Mironow cytowany przez Interfax. W podobnym tonie wypowiedział się prezydent Dmitrij Miedwiediew, który stwierdził, że Rosja uzna każdą decyzję podjętą przez narody zamieszkujące obie zbuntowane prowincje.

Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Abchazja już wystąpiła do Moskwy o nadanie jej statusu niepodległego państwa. Petycja została opracowana na nadzwyczajnej sesji abchaskiego parlamentu.

– Poprosiliśmy o uznanie naszej niepodległości i o to, by Rosja utrzymała stałą obecność wojskową w naszym kraju – zapowiedział samozwańczy prezydent Abchazji Siergiej Bagapsz.

Według ekspertów jest tylko kwestią czasu, by również władze Osetii Południowej zgłosiły podobną prośbę.

– Rosja działa tak jak niegdyś Związek Sowiecki – powiedział „Rz” Wojciech Górecki, ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich. Według niego możliwe są obecnie dwa scenariusze: albo Moskwa wykona jakiś gest pod adresem separatystycznych prowincji, na przykład otworzy na ich terenie swoje przedstawicielstwa dyplomatyczne, albo rzeczywiście uzna ich niepodległość.

– Niepodległość ta będzie jednak tylko formalna, w rzeczywistości oba państewka będą uzależnione od Rosji. Osetia Południowa już jest właściwie jej protektoratem – podkreślił ekspert.

– Społeczność międzynarodowa nie uzna tego statusu i będziemy mieli do czynienia z wariantem cypryjskim: tamtejszą turecką republikę uznaje tylko Ankara – dodał Górecki.

Trudno jednak się spodziewać, że Rosja przejmie się opinią społeczności międzynarodowej. Chociaż Kreml zobowiązał się do opuszczenia terytorium Gruzji, od kilku dni ignoruje apele Zachodu, który wzywa do przyspieszenia odwrotu. Zdecydowanie odrzucił projekt rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, w której znalazło się wezwanie do szybkiego wycofania, i ostro skrytykował podobną deklarację NATO.

W odpowiedzi na krytyczną wobec Rosji deklarację sojuszu, Moskwa zamroziła współpracę wojskową z jego członkami. Informację tę przekazała rządowi Norwegii. Wcześniej krok taki zapowiedział na łamach dziennika „Kommiersant” rosyjski ambasador przy NATO Dmitrij Rogozin.

„Ciosem bardzo bolesnym dla NATO mogłoby się stać na przykład odstąpienie od porozumienia o tranzycie ładunków wojskowych do Afganistanu przez terytorium Rosji” – pisała gazeta.

Na oświadczenia sojuszu zareagowała również rosyjska armia. Oskarżyła NATO – które zobowiązało się do pomocy w odbudowie gruzińskiej armii – o zamiar skłonienia Gruzji do „ponownego ataku”. – Uważamy, że tego rodzaju „działalność pokojowa”, gdy agresor jest odbudowywany, stanowi czynnik prowokujący do przeprowadzenia kolejnego blitzkriegu – powiedział, używając terminologii odnoszącej się do działań wojsk Trzeciej Rzeszy, zastępca szefa sztabu generalnego Rosji generał Anatolij Nogowicyn.

Zapowiedział, że wojskowi będą proponowali władzom „konkretne, adekwatne kroki w celu wyeliminowania takiego zagrożenia”. Dodał – podobne stwierdzenia można było usłyszeć wcześniej z ust innych przedstawicieli Moskwy – że rosyjskie wojska pozostaną na gruzińskim terytorium tak długo, jak długo Moskwa uzna to za stosowne. Rosyjska propaganda jest najwyraźniej bardzo skuteczna, bo zdecydowana większość Rosjan uważa, że w konflikcie związanym z Osetią Południową to właśnie Gruzja jest agresorem. Według najnowszego sondażu 53 proc. Rosjan uważa, że Moskwa postąpiła słusznie, przystępując do wojny. Odmiennego zdania było 36 proc. ankietowanych. 71 proc. poparło Osetię Południową, a zaledwie 2 proc. Gruzję.

Wczoraj pojawiły się informacje, że kolumna kilkunastu rosyjskich pojazdów wojskowych opuściła Gruzję i wróciła do Rosji. Zdaniem strony gruzińskiej są to działania pozorowane, a rosyjska armia nadal okupuje dużą część kraju.

Obie strony wojny o Osetię Południową ogłosiły wczoraj bilans strat. Rosyjski Sztab Generalny szacuje, że podczas trwającej kilka dni kampanii Moskwa straciła 64 żołnierzy, a 323 zostało rannych. Nie odnotowano natomiast żadnych zaginionych. Generał Anatolij Nogowicyn, który poinformował o stratach, przyznał również, że Gruzini – za pomocą rakiet otrzymanych od Ukrainy – zestrzelili cztery rosyjskie samoloty. Trzy Su-25 i jeden Tu-22. Straty strony gruzińskiej były wyższe. Zginęło 215 Gruzinów, a 1496 zostało rannych. Za zaginione uznano 70 osób. Rosja i Osetia Południowa twierdzą, że Gruzini zabili 2100 osetyjskich cywilów. Liczba ta jest jednak podawana w wątpliwość przez międzynarodowe organizacje.

Słowa te padły z ust przewodniczącego Rady, izby wyższej rosyjskiego parlamentu. – Jesteśmy gotowi do uznania niepodległości Osetii Południowej i Abchazji. Oczywiście, jeżeli ludność tych republik wyrazi taką wolę i jeżeli prezydent Rosji podejmie taką decyzję – powiedział Siergiej Mironow cytowany przez Interfax. W podobnym tonie wypowiedział się prezydent Dmitrij Miedwiediew, który stwierdził, że Rosja uzna każdą decyzję podjętą przez narody zamieszkujące obie zbuntowane prowincje.

Pozostało 90% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022