Słowa te padły z ust przewodniczącego Rady, izby wyższej rosyjskiego parlamentu. – Jesteśmy gotowi do uznania niepodległości Osetii Południowej i Abchazji. Oczywiście, jeżeli ludność tych republik wyrazi taką wolę i jeżeli prezydent Rosji podejmie taką decyzję – powiedział Siergiej Mironow cytowany przez Interfax. W podobnym tonie wypowiedział się prezydent Dmitrij Miedwiediew, który stwierdził, że Rosja uzna każdą decyzję podjętą przez narody zamieszkujące obie zbuntowane prowincje.
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Abchazja już wystąpiła do Moskwy o nadanie jej statusu niepodległego państwa. Petycja została opracowana na nadzwyczajnej sesji abchaskiego parlamentu.
– Poprosiliśmy o uznanie naszej niepodległości i o to, by Rosja utrzymała stałą obecność wojskową w naszym kraju – zapowiedział samozwańczy prezydent Abchazji Siergiej Bagapsz.
Według ekspertów jest tylko kwestią czasu, by również władze Osetii Południowej zgłosiły podobną prośbę.
– Rosja działa tak jak niegdyś Związek Sowiecki – powiedział „Rz” Wojciech Górecki, ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich. Według niego możliwe są obecnie dwa scenariusze: albo Moskwa wykona jakiś gest pod adresem separatystycznych prowincji, na przykład otworzy na ich terenie swoje przedstawicielstwa dyplomatyczne, albo rzeczywiście uzna ich niepodległość.