Na zmianę stanowiska w sprawie tarczy po objęciu władzy przez Baracka Obamę najbardziej liczy Kreml. W dniu ogłoszenia wygranej Obamy prezydent Dmitrij Miedwiediew groził rozmieszczeniem przy granicy z Polską rakiet Iskander. – Nie chcemy niczego rozmieszczać. To kontrposunięcie. Wszystko zależeć będzie od stanowiska naszych amerykańskich partnerów – łagodził jednak w niedzielę swą wypowiedź prezydent Rosji. Zapewnił też, że „są szanse” na zmianę stanowiska Białego Domu w sprawie tarczy.
[wyimek]Powstała w Czechach Liga Burmistrzów chce, by tarczą zajął się europarlament[/wyimek]
Miedwiediew nawiązał także do rozmowy telefonicznej między Obamą a Lechem Kaczyńskim. – Fakt, że po kontaktach, które miał z polskim prezydentem, nastąpiło dementi (sprawy tej nie zamykaliśmy, kropki nie postawiliśmy), świadczy co najmniej o tym, że nasi amerykańscy partnerzy, przyszli partnerzy, o tym myślą – podkreślił.
Kreml dobrze wie, że do stycznia, gdy Obama zostanie zaprzysiężony, nie zdradzi planów dotyczących dyplomacji.
– Swoim zachowaniem Rosjanie utrudniają jednak Obamie podjęcie ewentualnej decyzji o zamrożeniu tarczy. Nie może sprawić wrażenia, że się ugiął pod rosyjską presją – ocenia w rozmowie z „Rz” proszący o anonimowość dyplomata amerykański.