Nie w styczniu 2010 roku, ale już 25 października tego roku będzie wybierany następca Wiktora Juszczenki. Tak postanowiło 401 deputowanych w 450-osobowej Radzie Najwyższej.
– Posłowie chcieli się zabezpieczyć przed rozwiązaniem parlamentu – mówi „Rz” kijowski politolog Kostiantyn Bondarenko. Podkreśla, że konstytucja zabrania rozwiązania parlamentu pół roku przed wyborami prezydenckimi.
Prawnicy Juszczenki zamierzają zaskarżyć decyzję Rady do Trybunału Konstytucyjnego. – Posłowie kierowali się wyłącznie pobudkami politycznymi, ignorując przy tym prawo – stwierdziła Maryna Stawnijczuk, reprezentująca Juszczenkę w Trybunale i Centralnej Komisji Wyborczej.
Juszczenko dowiedział się o zaskakującej decyzji Rady podczas obchodów 200. rocznicy urodzin pisarza Mikołaja Gogola w obwodzie połtawskim. – Inicjatorzy tego pomysłu prowadzą grę, która polega na manipulowaniu państwem i władzą. Niektórzy pewnie chcieliby przeprowadzić wybory prezydenckie już dziś, ale zapewniam: odbędą się w terminie przewidzianym przez konstytucję – stwierdził.
Zdaniem ekspertów szanse Juszczenki na wygranie skargi w Trybunale Konstytucyjnym są nikłe. – O dacie wyborów decyduje parlament. „Za” głosowała rekordowa liczba posłów, co również będzie brane pod uwagę. Procedura głosowania nie została naruszona – uważa Kostiantyn Bondarenko.