Tragedia wydarzyła się w czwartek w Apeldoorn, około 90 kilometrów na wschód od Amsterdamu. Ale Holendrzy wciąż nie mogą się otrząsnąć z szoku. To była pierwsza próba ata-
ku na rodzinę królewską od 1584 roku, gdy zginął książę Wilhelm I Orański. – Był piękny słoneczny dzień. I nagle huk. Wszyscy spojrzeli do góry i zobaczyli w powietrzu ludzkie ciała – opowiada holenderski dziennikarz Peter von de Vorst.
Z okazji dorocznego Dnia Królowej do Apeldoorn zjechała cała rodzina królewska i dziesiątki tysięcy ludzi. Dla Holendrów to najlepsza okazja w roku, by znaleźć się blisko królowej Beatrix i zobaczyć ją na własne oczy. Dla rodziny królewskiej to rocznica urodzin matki królowej Juliany. W tym roku dokładnie setna.
– To w Holandii duże wydarzenie. Królowa Beatrix jest u nas tak samo popularna jak królowa Elżbieta II w Wielkiej Brytanii. Ludzie podchodzą do niej, całują w policzek. Dotąd wszystko odbywało się zawsze w przyjaznej atmosferze – mówi „Rz” Albrand Leeuwe z dziennika „Algemeen Dagblad”.
I właśnie tego dnia zaatakował kierowca czarnego suzuki swift. Jego rajd uchwyciły kamery. Na filmie rozpowszechnionym w Internecie widać, jak samochód pędzi z ogromną prędkością przez tłum, mija otwarty autobus, w którym siedzi cała rodzina królewska, po czym z impetem uderza w znajdujący się w pobliżu monument. Na innym filmie widać zaskoczone twarze członków rodziny królewskiej.