Pojawienie się chłopca u boku białoruskiego prezydenta podczas niedawnej audiencji u papieża zaskoczyło nawet Białorusinów, którzy przyzwyczaili się, iż Kola od półtora roku towarzyszy Łukaszence niemal we wszystkich oficjalnych wyjazdach. – Jak jednak mogą teraz reagować Białorusi na publiczne pokazywanie się Łukaszenki z synkiem z nieprawego łoża, skoro nie przeszkadza to nawet papieżowi? – pyta w rozmowie z „Rz” dziennikarz i autor książki o białoruskim dyktatorze Paweł Szeremiet. Zresztą wiadomość, że Łukaszenko ma małego synka niemal od razu po przyjściu Koli na świat w 2004 roku, stała się na Białorusi tajemnicą poliszynela.
[srodtytul]Romans z lekarką[/srodtytul]
Matką Koli jest osobista lekarka głowy państwa Irina Abelska, którą prezydent zatrudnił tuż po objęciu urzędu w 1994 roku. O bliskich relacjach tej pary zaczęto spekulować rok później, po oficjalnej wizycie Łukaszenki we Francji. Wówczas miał on nakazać ministrowi spraw zagranicznych, by swój sąsiadujący z prezydenckim hotelowy apartament odstąpił właśnie Irinie Abelskiej. Po powrocie z Paryża nikogo już więc nie zdziwiło, że zamieszkała ona w prezydenckiej rezydencji pod Mińskiem. A w 2001 roku zaczęła kierować szpitalem prezydenckim. Po kilku latach – jak doniosły media – relacje między prezydentem a lekarką uległy gwałtownemu ochłodzeniu. Przetrwaniu niezarejestrowanego (oficjalnie Łukaszenko jest w związku małżeńskim z Galiną Łukaszenko, mieszkającą w posiadłości otoczonej wysokim płotem pod Szkłowem) związku prezydenta i panią doktor nie pomogło przyjście na świat wspólnego dziecka. W 2007 roku Abelska straciła posadę i pracuje obecnie jako zwykła lekarka w gabinecie USG jednego z mińskich szpitali.
[srodtytul]Generałowie salutują najmłodszemu [/srodtytul]
W tym samym roku, gdy mama Koli zmieniła miejsce pracy, jego tata pierwszy raz publicznie wspomniał o jego istnieniu. Zrobił to 12 kwietnia podczas konferencji prasowej, odpowiadając na pytanie o następcę na stanowisku prezydenta Białorusi. – Najmłodszego będę szykował na następcę. To unikalny człowiek – oświadczył Łukaszenko, wprawiając dziennikarzy w osłupienie.