Rosyjski minister spraw zagranicznych przyjechał do amerykańskiej stolicy po raz pierwszy od czasu objęcia prezydentury przez Baracka Obamę. Mimo deklarowanej przez nowy rząd USA chęci poprawy dwustronnych relacji obie strony poróżniły się ostatnio z powodu natowskich manewrów wojskowych w Gruzji.
Ale Obama powtórzył wczoraj te same hasła. – Mamy znakomitą okazję zresetowania stosunków – dowodził, przyjmując Siergieja Ławrowa w Białym Domu. Już samo spotkanie amerykańskiego prezydenta z rosyjskim ministrem uznano za wydarzenie bez precedensu.
Ławrow rozmawiał też z sekretarz stanu Hillary Clinton. Podczas wspólnej konferencji prasowej pani Clinton przyznała, że między oboma krajami istnieją poważne różnice zdań w wielu sprawach, ale nie chciała rozwodzić się na temat Gruzji i innych drażliwych kwestii.
Zaznaczyła, że różnice zdań są normalne „nawet w rodzinach” i tak Waszyngtonowi, jak i Moskwie zależy na stworzeniu nowego mechanizmu współpracy, w ramach którego oba rządy będą mogły na bieżąco rozwiązywać wszelkiego rodzaju problemy. – Chcemy znormalizować nasze relacje i podnieść je na wyższy poziom – podkreśliła.
Jej rosyjski gość wypowiadał się w podobnym tonie. – Chcemy mieć z NATO normalne stosunki, oparte na wzajemnym szacunku i wzajemnej korzyści – oświadczył Ławrow. Rozmowa dotyczyła między innymi rozmieszczenia elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach, czemu Moskwa się sprzeciwia. Minister Ławrow przypomniał, że nowa amerykańska administracja wciąż nie podjęła decyzji w tej sprawie i że Waszyngton zapowiedział wzięcie pod uwagę rosyjskich propozycji współpracy. – Zainteresowani jesteśmy dojściem do takich porozumień, które miałyby wspólny mianownik tak dla Rosji, jak dla Stanów Zjednoczonych i naszych wspólnych europejskich partnerów – podkreślił.