Wenezuelski lider przyznaje, że z powodu spadku cen ropy dochody jego kraju ze sprzedaży tego surowca zmalały o połowę, a PKB spadnie w tym roku o 2,4 proc. Tymczasem Chavez potrzebuje pieniędzy na nowe programy socjalne mające zapewnić mu kolejne reelekcje, a także na pochłaniającą miliardy dolarów nacjonalizację zagranicznych firm. – Nie wyrzucamy pieniędzy za okno. Nacjonalizacja wzmocni naszą gospodarkę – bronił się Chavez podczas konferencji prasowej w brazylijskim mieście Salvador po spotkaniu z prezydentem Luizem Inacio Lulą da Silvą.
Dwaj przywódcy rozmawiali m.in. o pełnym członkostwie Wenezueli w rynku Południa – Mercosur, i o wielkiej wspólnej rafinerii w brazylijskim stanie Pernambuco. Według źródeł dyplomatycznych w Caracas Lula miał się także ustosunkować do prośby Chaveza o 10 mld dolarów kredytu skierowanej do brazylijskiego Narodowego Banku Rozwoju Gospodarczego i Społecznego (BNDES).
Cytowany przez hiszpański dziennik „El Pais” osobisty doradca Luli do spraw międzynarodowych Marco Aurelio Garcia ujawnił, że w programie była także ocena „postępów w stosunkach Chaveza z prezydentem Obamą”. Jako dowód, że relacje na linii Caracas – Waszyngton są dziś znacznie lepsze niż za prezydentury George’a W. Busha, przytoczył wysłanie do Waszyngtonu – w charakterze ambasadora Wenezueli – byłego ministra spraw zagranicznych tego kraju. Według komentatorów lider Brazylii, któremu Bush nie raz dziękował za hamowanie antyamerykańskich wyskoków krewkiego socjalisty z Caracas, nie omieszka wykorzystać kłopotów finansowych Wenezueli do naprawy jej stosunków z Amerykanami.
W innych sprawach brazylijskie spotkanie nie przyniosło przełomu. Prezydenci nie doszli do porozumienia w sprawie budowy rafinerii, a wejście Wenezueli do Mercosuru zależy nie od Luli, ale od decyzji brazylijskiego Senatu, który odwleka głosowanie w tej sprawie. Senatorzy zwracają uwagę, że Mercosur tworzą kraje w pełni demokratyczne (Brazylia, Argentyna, Urugwaj i Paragwaj), Hugo Chavez zaś rządzi w swoim kraju metodami autorytarnymi, nie mówiąc o tym, że zwalcza neoliberalizm, który legł u podstaw powstania Mercosuru.