Mleczna wojna z Łukaszenką

Białoruski prezydent długo testował cierpliwość Moskwy. W końcu Kreml sięgnął po skuteczny i sprawdzony oręż – sankcje gospodarcze

Aktualizacja: 08.06.2009 09:00 Publikacja: 08.06.2009 02:59

Władimir Putin

Władimir Putin

Foto: AFP

Grom uderzył w sobotę. Rosja wprowadziła zakaz importu i handlu około 500 rodzajami białoruskich produktów mlecznych. Służby celne Rosji będą zawracały białoruskie transporty z mlekiem i wyrobami mlecznymi – poinformował główny inspektor sanitarny Rosji Giennadij Oniszczenko. Decyzję o zamknięciu rynku uzasadnił niewypełnianiem procedur. Białoruscy producenci nie dostosowali dokumentacji do nowych standardów obowiązujących w Rosji od grudnia zeszłego roku. Moskwa nie kryje też, że nie podobają jej się wysokie rządowe subsydia dla białoruskich producentów mleka, uderzające w konkurujących z nimi rodzimych wytwórców.

[srodtytul]Kara za krytykę Rosji[/srodtytul]

W efekcie embarga Białoruś nie tylko nie wwiezie w tym roku do Rosji około 2 milionów ton mleka. Przepadnie już dostarczonych 650 ton masła oraz ponad 100 ton mleka w proszku.

Mleczna wojna to kara dla Mińska za ostre krytyki pod adresem rosyjskiego rządu oraz za uchylanie się od wypełniania zobowiązań sojuszniczych.

[wyimek]Łukaszenko w ostrych słowach zapowiadał, że Mińsk poszuka sojuszników na Zachodzie[/wyimek]

– To są sankcje, i to dość poważne – komentował w rozmowie z Interfaksem rosyjski politolog Wiaczesław Nikonow. Blisko związany z Kremlem ekspert sugerował, że za sankcjami gospodarczymi wobec Białorusi kryje się niezadowolenie rosyjskich władz z polityki Mińska.

[srodtytul]Abchazja i Osetia w tle [/srodtytul]

– To embargo może być pierwszym krokiem w kierunku realizacji planu przejęcia przez kapitał rosyjski strategicznych gałęzi białoruskiej gospodarki i odpowiedzią na brak uznania niepodległości Abchazji i Osetii Południowej – mówi „Rz” białoruski politolog Aleksander Kłaskouski. – Dążący do zbliżenia z UE białoruski lider zwodzi Moskwę obietnicą uznania separatystycznych republik od sierpniowej wojny z Gruzją. Moskwie, która dokłada do białoruskiej gospodarki, nie podoba się gra Aleksandra Łukaszenki, jego uśmiechy w stronę Brukseli i zaangażowanie w program Partnerstwa Wschodniego – dodaje.

Zdaniem rosyjskiego politologa Siergieja Michiejewa obu stronom puszczają nerwy.

– W dużej mierze winien jest kryzys. Białoruska gospodarka jest w coraz gorszym stanie. Łukaszenko – także w stosunkach z Zachodem – szuka wsparcia we właściwy sobie sposób: wziąć jak najwięcej, ale nie wiązać się politycznymi obietnicami – mówi „Rz” politolog. – Z kolei Moskwa nie chce pomagać za darmo – domaga się posłuszeństwa i ustępstw.

Mleczne embargo poprzedziła seria ostrych przepychanek. Podczas spotkania w Mińsku z premierem Władimirem Putinem białoruski lider odmówił przyjęcia wartej 500 mln dolarów transzy kredytu w rosyjskich rublach. Tego samego dnia rosyjski minister finansów Aleksiej Kudrin skrytykował politykę finansową Mińska i ocenił, że grozi mu niewypłacalność.

[srodtytul]Nie chcą się kłaniać[/srodtytul]

Chociaż Putin zapewniał, że Rosja nie zostawi bratniego państwa w potrzebie, Łukaszenko nie wziął chyba tego zapewnienia za dobrą monetę. W ostrych słowach skierowanych do białoruskich ministrów zapowiedział, że Mińsk nie będzie się kłaniał Moskwie i może czas zacząć szukać sojuszników w innej części świata. Na Kudrinie nie zostawił suchej nitki, obrzucając go stekiem wyzwisk. Chyba posunął się o krok za daleko, bo kilka dni później Rosja nałożyła szlaban na białoruskie mleko.

Tego samego dnia padła odpowiedź rosyjskiego ministra, bardziej stonowana niż emocjonalne okrzyki Białorusina, ale złowieszcza. – Powinniśmy się zastanowić, czy przechodzenie na wspólną walutę z Mińskiem jest uzasadnione – powiedział Kudrin. I wytknął Białorusi, że Rosja sponsoruje jej gospodarkę, udzielając jej kredytów i sprzedając gaz po niższych cenach. To sygnał, że cierpliwość Moskwy jest na wyczerpaniu.

[srodtytul]Wcześniej była Polska[/srodtytul]

Kłaskouski przypomina, iż wcześniej Rosja wprowadziła ograniczenia na import białoruskich wyrobów cukierniczych i cukru, co doprowadziło do upadku tych gałęzi przemysłu. Przewiduje, że konflikt mleczny zostanie wkrótce rozwiązany, ale na niekorzystnych dla Białorusi warunkach. Jego zdaniem rosyjską decyzję o embargu na białoruskie mleko należy traktować tak jak sankcje gospodarcze, które – pod pretekstem niezgodności z normami sanitarnymi – Rosja wprowadzała wobec skonfliktowanych z nią Ukrainy, Gruzji, a wcześniej również Polski.

Łukaszenko ma coraz mniej argumentów. – Ostatnim towarem, który może jeszcze sprzedać, jest sprawa Abchazji i Osetii Południowej – mówi białoruski politolog.

– Jest to jednak krok, który grozi pogorszeniem mozolnie naprawianych ostatnio stosunków z UE i Zachodem – podkreśla.

Grom uderzył w sobotę. Rosja wprowadziła zakaz importu i handlu około 500 rodzajami białoruskich produktów mlecznych. Służby celne Rosji będą zawracały białoruskie transporty z mlekiem i wyrobami mlecznymi – poinformował główny inspektor sanitarny Rosji Giennadij Oniszczenko. Decyzję o zamknięciu rynku uzasadnił niewypełnianiem procedur. Białoruscy producenci nie dostosowali dokumentacji do nowych standardów obowiązujących w Rosji od grudnia zeszłego roku. Moskwa nie kryje też, że nie podobają jej się wysokie rządowe subsydia dla białoruskich producentów mleka, uderzające w konkurujących z nimi rodzimych wytwórców.

Pozostało 86% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017