Koszmar niemieckiego ministra finansów ma średnicę 37 milimetrów i składa się z czystego srebra. Moneta Wiedeńscy Filharmonicy jest nie tylko ozdobna, jest również dobrą lokatą finansową. Szczególną popularnością cieszy się wśród Niemców. Wielu ulokowało duże sumy pieniędzy w austriackich bankach. Teraz, gdy Unia Europejska zniosła tajemnicę bankową w większości rajów podatkowych, Niemcy chcą ściągnąć swe pieniądze z powrotem do ojczyzny. Najchętniej bez płacenia podatków.
Moneta jest dla nich idealnym rozwiązaniem. Prawnie uchodzi za normalny środek płatniczy. Można nią zapłacić za piwo lub obiad w restauracji. Choć się to nie opłaca. Wartość nominalna monety wynosi 1,5 euro. W rzeczywistości jednak jest warta między 11 a 15 euro za sztukę w zależności od kursu srebra. Niemcy zaczęli więc masowo wykupywać monety i wywozić je przez granicę.
Wywóz 10 tysięcy euro jest legalny. Przy obliczeniu wywożonej sumy liczy się wartość nominalna pieniądza. W ten sposób każdy może przetransportować kilka tysięcy monet legalnie przez granicę, czyli biorąc pod uwagę rzeczywistą wartość srebrnych monet można wyprowadzić z Austrii i 100 tysięcy euro. Bez płacenia podatków. Monety, która została wypuszczona na rynek na początku 2008 roku, zaczyna więc brakować. Chętni czekają nawet cztery tygodnie. Mennica austriacka, która chciała początkowo wydać tylko trzy miliony sztuk, sprzedała już około ośmiu milionów.
Niemieckie Ministerstwo Finansów grozi więc zbyt pomysłowym obywatelom konsekwencjami. „Celnicy będą informowali ministerstwo o każdej osobie, która przekroczy granicę z dużą ilością monet” – głosi oficjalna deklaracja ministerstwa. – To puste groźby. Celnicy nie mają prawa tych ludzi zatrzymać, jeśli wartość nominalna nie przekracza 10 tysięcy euro. Na forach internetowych od lat miłośnicy monet wymieniają się na temat sposobów przewozu monet przez granicę i uniknięcia płacenia podatków. Ministerstwo dobrze o tym wie i ma świadomość, że nic nie da się na to poradzić, prócz wprowadzenia zakazu monet kolekcjonerskich – twierdzi w rozmowie z „Rz” wiedeński specjalista od monet Robert Brink. Według niemieckiego tygodnika „Der Spiegel” biznes monetowy kręci się szczególnie w Bawarii. Bogaci biznesmeni mieszkający w pobliżu granicy z Austrią masowo przywożą monety z sąsiedniego kraju. Urząd celny udaje, że nic nie wie o rzekomym problemie.
– Nie zauważyliśmy jak na razie, by ludzie szmuglowali masowo monety przez granicę. Jednak kontrole graniczne są minimalne w strefie Schengen. Nawet gdybyśmy złapali kogoś z monetami, to niewiele możemy zrobić. Jeśli wartość nominalna nie przekracza 10 tysięcy euro, jest to legalne – tłumaczy w rozmowie z „Rz” rzecznik bawarskiego urzędu celnego Thomas Bergmann. Mennica austriacka odpiera zarzuty, że stworzyła idealny sposób na oszustwo podatkowe. – Naszym celem było stworzenie alternatywnej formy inwestycji w chwili kryzysu bankowego. Nie przyszło nam nawet do głowy, że monety będą szmuglowane przez granicę do Niemiec – powiedział rzecznik austriackiej mennicy Bernhard Urban tygodnikowi „Der Spiegel”.