Jest niemal pewne, że władze w Teheranie zdecydowały się na ten gest, by powstrzymać rosnące niezadowolenie opozycji. Emocje zaczęły osiągać punkt wrzenia, kiedy kilka dni temu w więzieniu zmarł Mohsen Rouhalamini, syn znanego naukowca, będącego doradcą Mohsena Rezaie, konserwatysty rywalizującego w ostatnich wyborach z prezydentem Mahmudem Ahmadineżadem.
Od czasu wyborów z 12 czerwca, które w pierwszej turze wygrał Ahmadineżad, w islamskiej republice trwały masowe demonstracje. Chociaż wojsko i religijna milicja Basidż brutalnie stłumiły protesty, a do więzienia trafiło ponad tysiąc osób, nie udało się zakneblować opozycji podważającej wyniki głosowania. Mir Hosejn Musawi – jeden z rywali Ahmadineżada, który stanął na czele protestów – zaczął się nawet domagać referendum w sprawie legalność władz islamskiej republiki.
Organizacje broniące praw człowieka alarmowały, że w więzieniu Kahrizaku na przedmieściach Teheranu, do którego trafiali demonstranci, może dochodzić do tortur, a część więźniów, zwłaszcza rannych podczas demonstracji, straciła tam życie. Więzienie zostało oficjalnie zamknięte z powodu panujących w nim złych warunków, które „nie pozwalały na zapewnienie więźniom przysługujących im praw”. 140 osób wypuszczono także z Ewinu – największego więzienia w Teheranie.
Najwyższy sędzia Iranu ajatollah Mahmud Hashemi Szahrudi zapowiedział też, że jego wysłannicy odwiedzą pozostałe więzienia oraz że w ciągu tygodnia rozpatrzone zostaną sprawy demonstrantów, na których nie ciążą poważne zarzuty.