Ubrany na czarno Władimir Putin obejrzał całkowicie zrujnowaną i zalaną maszynownię, zniszczone pomieszczenia elektrowni, przeszedł się kilometrowej długości betonową tamą największej w Rosji elektrowni wodnej - Sajano-Szuszińskiej na Jeniseju.
W poniedziałek z nieznanych dotąd przyczyn woda wdarła się z wielką silą do pomieszczeń. Całkowicie zniszczone są trzy turbiny wartości 5,8 mld dol. Elektrownia, która zaopatruje w prąd połowę Syberii może być nieczynna nawet przez trzy-cztery lata.
Do tej pory nie udało się ekipom technicznym wypompować wody znaleziono więc tylko 26 ciał, ale 49 osoby ministerstwo sytuacji nadzwyczajnych uznaje za zaginione.
Putin nakazał, by pomoc (w sumie ok. 2 mln rubli - 56 tys. dol. ) została wypłacone nie tylko rodzinom odnalezionych, ale także uznanych za zaginionych pracowników elektrowni. Dla wszystkich jest przecież jasne, że ludzie ci nie żyją.
- Nie wolno udawać, że ktoś tam czegoś nie rozumie - karcił otaczających go urzędników premier.