Stworzenie tak silnej armii afgańskiej, by była w stanie sama się przeciwstawiać talibom, ma zająć od trzech do czterech lat – dowiedzieliśmy się w siedzibie NATO w Brukseli.
– W wieku odpowiednim do wstąpienia do wojska jest w Afganistanie 1,8 miliona mężczyzn, ale armia opiera się tylko na zaciągu ochotniczym – mówi „Rz” gen. Egon Ramms, szef Dowództwa Połączonych Sił Zbrojnych w holenderskim Brunssum, skąd nadzorowane są operacje NATO w Afganistanie. – Dziś do armii zgłasza się miesięcznie około 2 tysięcy ochotników. Chcemy, żeby liczba ta wzrosła w najbliższym czasie do co najmniej 3 tysięcy – wyjaśnia, dodając, że siły międzynarodowe muszą też wyszkolić afgańskich dowódców wyższego szczebla. – Afgańczycy są przyzwyczajeni do walki w małych grupach. Dlatego wyraźnie brakuje dowódców szczebla brygady (czyli stojących na czele 4 – 5 tys. żołnierzy – red.) – podkreśla.
– Nie doceniliśmy sił talibów – przyznaje sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen. Szef sojuszu oczekuje, że państwa członkowskie wyślą do Afganistanu więcej żołnierzy, przede wszystkim oficerów i podoficerów, którzy mogliby szkolić afgańskich rekrutów. Obecnie w tym kraju przebywa 65 tysięcy Amerykanów i 39. tys. żołnierzy z państw sojuszniczych, w tym z Polski. Zgodnie z planami NATO afgańska armia, licząca dziś 87 tys. żołnierzy, powinna osiągnąć w 2013 roku liczbę 240 tysięcy. Ma ją wspierać 160 tysięcy policjantów.
Generał Ramms jest zdania, że Polacy mogliby też pomóc afgańskim władzom, przysyłając cywilnych ekspertów, np. od rolnictwa czy finansów. – Naszym celem jest teraz „afganizacja Afganistanu”. Jeśli to się uda, będzie można stamtąd wyjść. „Jakoś to trzeba skończyć” – mawiał Kazimierz Górski, gdy polska reprezentacja przegrywała mecz 0: 3 – mówi generał Mieczysław Bieniek, były szef Wielonarodowej Dywizji Centrum – Południe w Iraku.
Zanim jednak afgański mecz się skończy, siły międzynarodowe chcą strzelić talibom przynajmniej honorową bramkę. Prawdopodobnie w tym tygodniu prezydent USA Barack Obama zadecyduje o wysłaniu do Afganistanu dodatkowych wojsk. Mówi się o 40 tysiącach żołnierzy. O takie wsparcie poprosił Obamę dowódca wojsk w Afganistanie generał Stanley McChrystal.