Taką wersję przedstawili krewni i adwokaci Igora Sutiagina odbywającego karę kolonii za szpiegostwo. Według nich Sutiaginowi zaproponowano, że zostanie wymieniony na rosyjskiego szpiega (albo nawet kilku) i będzie mógł wyjechać do Wielkiej Brytanii. Przedwczoraj Sutiagina przewieziono z kolonii karnej w Archangielsku, gdzie odbywał karę, do moskiewskiego więzienia w Lefortowie.
– Mam informację, że zostanie wymieniony na rosyjskich szpiegów schwytanych w USA – mówiła jego adwokat Anna Stawicka Radiu Echo Moskwy. Według Stawickiej i brata Sutiagina Dmitrija po przywiezieniu do Moskwy uczonemu zaproponowano, że będzie mógł w trybie natychmiastowym (czyli już w czwartek) wyjechać do Wielkiej Brytanii i wyjść na wolność. Warunkiem było jednak przyznanie się do winy, co Sutiagin uczynił. Nie znaczy to jednak, że rzeczywiście przyznaje się do przestępstwa. Jak twierdzi, po prostu nie miał wyjścia.
– Cieszę się, że odzyska wolność, ale nie rozumiem, dlaczego ma się to odbyć za cenę przyznania się do przestępstwa, którego nie popełnił. Dlaczego rosyjskie prawo nie daje mu możliwości dowiedzenia, że jest niewinny – mówiła Stawicka.
Pięć lat temu Amnesty International uznała go za więźnia sumienia. Jako pracownik Instytutu USA i Kanady Rosyjskiej Akademii Nauk zajmował się rosyjskim kompleksem zbrojeniowym. Według rosyjskich służb specjalnych, przekazywał amerykańskiej firmie tajne dane o okrętach podwodnych najnowszej generacji. Firma, dla której pisał analizy, miała być przykrywką dla amerykańskich agentów wywiadu. Choć Sutiagin twierdził, że pisząc swoje raporty dla Amerykanów, korzystał wyłącznie z jawnych źródeł i nie miał świadomości, że ma do czynienia z wywiadem, to sąd uznał go za winnego i skazał na 15 lat łagru o podwyższonym rygorze.
Sprawa Sutiagina wywołała w Rosji silne oburzenie środowisk demokratycznych i uczonych. Ujęli się za nim koledzy z RAN. Uważano, że Sutiagin padł ofiarą fali szpiegomanii w czasie pierwszej kadencji prezydenta Władimira Putina. Kilku uczonych skazano wtedy za zbyt bliskie kontakty z Zachodem lub Chinami. Zdaniem opozycji ich procesy były pokazowe, a zarzuty wyssane z palca. W rzeczywistości chodziło zaś o zastraszenie społeczeństwa i wysłanie sygnału, że rosyjskie służby specjalne odzyskują kontrolę nad krajemi.