Najtragiczniejszym przypadkiem w Polsce były wydarzenia w Gdańsku z 24 listopada 1994 roku. W wyniku pożaru i paniki w hali Stoczni Gdańskiej zginęło siedem osób, a ponad 280 zostało rannych. Do tragedii doszło po koncercie zespołu Golden Life, który oglądało ok. 2 tys. osób. Około godz. 20.50 na drewnianej trybunie w głębi sali pojawił się ogień, który bardzo szybko zaczął się rozprzestrzeniać. Gdy zgasło światło, ludzie rzucili się do głównego wyjścia. W kłębach gorącego powietrza przewracali się nawzajem i tratowali. Śledztwo wykazało, że z pięciorga drzwi hali otwartych było tylko troje.

Według John Hopkins Medical Institutions w ostatnich 30 latach w wyniku wybuchu zbiorowej paniki tłumu stratowanych na śmierć zostało co najmniej 7 tysięcy osób. Spośród 215 zarejestrowanych wypadków tego rodzaju do 49 doszło podczas zawodów sportowych, do 25 na koncertach, do 38 podczas imprez politycznych, a do 41 podczas uroczystości religijnych. Te ostatnie – z powodu ich masowości – pociągają za sobą najwięcej ofiar.

Do największej tego rodzaju tragedii w najnowszej historii doszło w 2005 roku podczas szyickiego święta w Iraku. Zginęło wtedy około tysiąca osób. W milionowym tłumie pielgrzymów zmierzających do meczetu al Kadimija w Bagdadzie rozniosła się pogłoska, że dojdzie tam do serii samobójczych ataków bombowych. Gdy jeden z mężczyzn wskazał na innego, krzycząc: „On ma bombę!”, tłum rzucił się do ucieczki. Tratując się nawzajem, ludzie wtargnęli na pobliski most, który z drugiej strony był zamknięty. Wielu pielgrzymów udusiło się w ścisku. Napór tysięcy ludzi był tak silny, że pękły barierki mostu i setki uciekinierów wpadły do Tygrysu.

Najczęściej do takich katastrof dochodzi w dolinie Mina w Arabii Saudyjskiej, którą muzułmanie przemierzają, pielgrzymując do Mekki. W ciągu ostatnich trzech dekad stratowanych tam zostało około 3 tysięcy osób. W Europie i USA takie tragedie zdarzają się bardzo rzadko i pociągają za sobą nieporównywalnie mniejszą liczbę ofiar. 28 listopada 2008 roku jedna osoba zginęła, a cztery zostały ranne, gdy tłum zakupowiczów napierał na wejście do sklepu Wal-Mart w Nowym Jorku, który ogłosił wielką wyprzedaż. 4 maja 2010 roku w Amsterdamie 63 osoby odniosły obrażenia podczas uroczystości pogrzebowych z udziałem królowej. Do wybuchu paniki doszło, gdy niezrównoważony psychicznie mężczyzna zaczął krzyczeć podczas dwuminutowej ciszy ku czci zmarłego.