Fidesz chce zrobić porządek

Szef MSW zapowiada usunięcie z ulic żebraków, pijaków i narkomanów oraz zmuszenie do pracy nierobów

Publikacja: 12.08.2010 21:09

Włóczędzy i żebracy „psują wizerunek kraju” – uważa minister spraw wewnętrznych

Włóczędzy i żebracy „psują wizerunek kraju” – uważa minister spraw wewnętrznych

Foto: AFP

Nieopodal placu Ferenca Deaka w centrum węgierskiej stolicy policja zatrzymuje brudnego, rozczochranego chłopaka w przydeptanych sandałach, który wcześniej włóczył się po stacji metra. Chłopak ma szkliste spojrzenie, bełkocze, macha rękami, ale stróże prawa są nieugięci. Odprowadzają go do samochodu. Ponieważ nie miał przy sobie dowodu, policja ma prawo go zatrzymać w celu ustalenia tożsamości.

– Od kiedy do władzy doszedł Fidesz, wciąż widzi się takie sceny na ulicach – mówi Gábor Takács, naczelny „Węgierskiego Przeglądu Politycznego“, analityk Perspective Institute. – Chodzi o oddziaływanie psychologiczne, pokazanie ludziom, że władze nie będą tolerowały nawet drobnych naruszeń porządku publicznego – tłumaczy.

Szef MSW Sándor Pintér wzoruje się na Rudolfie Giulianim, słynnym burmistrzu Nowego Jorku, któremu udało się za pomocą nietypowych środków znacząco zmniejszyć przestępczość w jego mieście. – Ta część społeczeństwa, która pogardza pracą, zostanie do niej przyzwyczajona, a żebracy będą usunięci z ulic – zapowiedział Pintér. Z pola widzenia porządnych obywateli i turystów mają też zniknąć wszyscy inni, którzy „psują wizerunek kraju“ – pijacy, narkomani, włóczędzy itp.

Parlament, zdominowany przez centroprawicowy Fidesz, przyjął już w trybie ekspresowym pakiet ustaw zaostrzających prawo. Kradzieżami mienia do wartości 80 euro będzie się zajmować policja, a nie – jak dotąd – specjalni funkcjonariusze lokalnej administracji. Wprowadzono kary aresztu i znacząco podwyższono grzywny za drobne wykroczenia. Nieletni w wieku 14 – 18 lat, którzy dotąd nie podlegali karom pozbawienia wolności, będą mogli trafić za kratki na 30 dni.

Pomysły rządu nie wszystkim się podobają. – To przyniesie tylko powierzchowne zmiany – mówi politolog prof. Zsolt

Enyedi z Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego. – Bezdomni i menele zostaną przegonieni z centrów miast na obrzeża i tyle. Może w centrum Budapesztu nikt nie będzie sikał na ściany w metrze, ale problemy społeczne pozostaną. Takich problemów jak bezrobocie, brak mieszkań czy alkoholizm nie da się przecież rozwiązać za pomocą metod policyjnych – podkreśla.

Wiele osób pyta, jak rząd zamierza zagnać do pracy „niebieskie ptaki“, gdy kraj boryka się z 11-procentowym bezrobociem. Inni wskazują, że nie wszyscy bezrobotni to osoby niemogące znaleźć pracy. – Kiedy podchodzi do mnie na ulicy nieźle ubrany 30-latek i żąda pieniędzy, to myślę sobie, że coś jest nie tak – mówi Gábor Takács. – Próba skłonienia takich ludzi do pracy za pomocą odpowiednich zachęt byłaby chyba sensowna – dodaje.

Szef policji József Hatala zapowiedział wysłanie posiłków do miejscowości, gdzie lokalni stróże porządku nie radzą sobie z przestępczością Romów. Generalnie jednak politycy Fideszu jak ognia unikają słowa „Romowie“ w kontekście polityki bezpieczeństwa – boją się posądzenia o rasizm. Wykorzystuje to partia Jobbik, która zdobyła w ostatnich wyborach 17 proc. głosów, głosząc, że za przestępczość odpowiadają Cyganie.

– Jobbik chce odebrać wyborców Fideszowi, zarzucając mu, że jest nie dość twardy wobec Romów. Fidesz musi pokazać, że jest twardy, dlatego używa tak ostrych słów, grożąc włóczęgom – zauważa prof. Enyedi.

Wyborcza baza obu tych partii to mieszkańcy wsi i małych miasteczek, narzekający, że władza nic nie robi, by powstrzymać przestępczość Romów. Rząd Fideszu obiecał, że każda wioska będzie miała co najmniej jednego policjanta. Opozycja twierdzi, że to gruszki na wierzbie. Wskazuje, że wskutek wcześniejszego przechodzenia na emeryturę siły policji stopniały do 43 tys.

Jobbik oferuje Węgrom bojówki zdelegalizowanej Gwardii Węgierskiej. Z ochotą pomagają one obywatelom w rozwiązywaniu problemów związanych z romską przestępczością.

Nieopodal placu Ferenca Deaka w centrum węgierskiej stolicy policja zatrzymuje brudnego, rozczochranego chłopaka w przydeptanych sandałach, który wcześniej włóczył się po stacji metra. Chłopak ma szkliste spojrzenie, bełkocze, macha rękami, ale stróże prawa są nieugięci. Odprowadzają go do samochodu. Ponieważ nie miał przy sobie dowodu, policja ma prawo go zatrzymać w celu ustalenia tożsamości.

– Od kiedy do władzy doszedł Fidesz, wciąż widzi się takie sceny na ulicach – mówi Gábor Takács, naczelny „Węgierskiego Przeglądu Politycznego“, analityk Perspective Institute. – Chodzi o oddziaływanie psychologiczne, pokazanie ludziom, że władze nie będą tolerowały nawet drobnych naruszeń porządku publicznego – tłumaczy.

Pozostało 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022