Kadyrow pragnie Putina

„Kocham go, jak mężczyzna mężczyznę” – mówi Ramzan Kadyrow. Lider Czeczenii chce, by Putin znów był prezydentem Rosji

Publikacja: 26.10.2010 21:32

Kadyrow pragnie Putina

Foto: Associated Press

„Ci, którzy krytykują Putina, nie są ludźmi, to moi osobiści wrogowie. Tak długo, jak Putin mnie popiera, mogę robić wszystko. Allah akbar!” – powiedział w wywiadzie dla „Newsweeka” lider Czeczenii Ramzan Kadyrow, który niedawno zamienił tytuł prezydenta Czeczenii na tytuł szefa republiki. To nie pierwsza wiernopoddańcza deklaracja wszechmocnego, a jednocześnie lekko nieokrzesanego władcy kaukaskiej republiki pod adresem Władimira Putina. Ale jest to pierwsze publiczne wezwanie, by Putin startował w wyborach prezydenckich 2012 roku.

Kadyrowa można zrozumieć. Putin jest nie tylko jego idolem. Nie tylko „dał Czeczenom wszystko na świecie” i jest dla Ramzana „jak ojciec”. W bardziej praktycznych kategoriach Putin jest człowiekiem, który niecałe trzy lata temu przekazał 30-letniemu byłemu bojownikowi władzę nad Czeczenią. Dzisiaj jest tej władzy gwarantem – w takiej sytuacji bałwochwalcze zapewnienia o wierności na pewno nie zaszkodzą. Jedyną wadą Putina, jak twierdzi Kadyrow, jest to, „że nie jest Czeczenem”.

[srodtytul] Ludzie muszą się bać[/srodtytul]

Władza Kadyrowa w Czeczeni nie opiera się tylko na patronacie Moskwy. W ciągu lat panowania, najpierw w rządzie, a potem na stanowisku prezydenta, Kadyrow konsekwentnie ją umacniał. „Jeśli jesteś liderem, ludzie powinni się ciebie bać” – powiedział niedawno tygodnikowi „Ogoniok”. I tego się trzyma. Wypowiedział bezkompromisową wojnę bojownikom i terrorystom, ale obrońcy praw człowieka twierdzą, że brutalne metody Kadyrow stosuje wobec czeczeńskich cywilów. Anna Politkowska, zamordowana cztery lata temu dziennikarka „Nowej Gaziety”, zarzucała mu porwania, gwałty i zabójstwa, twierdząc, że w swojej siedzibie w Centeroj Kadyrow ma prywatne tajne więzienie. Przeciwników ucisza przy pomocy swojej gwardii przybocznej uformowanej z nawróconych bojowników zwanych w Czeczenii po prostu kadyrowcami. Wszelkie oskarżenia ze strony obrońców praw człowieka z oburzeniem odpiera, a tych, którzy go „oczerniają”, pozywa do sądu. Czeczenią rządzi niepodzielnie. – W republice już dawno nie liczą się tejpy, czyli klany – mówi dziennikarz z Moskwy Paweł Szeremiet, który niedawno wrócił z Czeczenii. – Teraz o dostępie do władzy nie decydują więzy krwi, lecz jedno żelazne kryterium: lojalność wobec Kadyrowa.

Kadyrow – prosty chłopak z Czeczenii, który doszedł do szczytów władzy – swoją wielkością się upaja. Lubi się popisać bogactwem i ekstrawagancją – np. tresowanym tygrysem. Jest posiadaczem rozlicznych tytułów naukowych, orderów państwowych i najróżniejszych wyróżnień – może się m.in. pochwalić przyznanym przez jedną z organizacji społecznych tytułem zasłużonego obrońcy praw człowieka, co – w świetle ocen wystawianych mu przez prawdziwych działaczy – jest wyjątkową ironią. Choć nie popiera kultu jednostki, nie przeszkadza mu, że cały Grozny jest upstrzony wielkimi plakatami z jego imieniem. – To świadectwo dobrych rządów – twierdzi.

[srodtytul]Coraz niespokojniej[/srodtytul]

Oficjalnie Kadyrow jest bohaterem, który odbudował zniszczoną wojnami Czeczenię i zaprowadził w republice porządek. Jednak mit o Kadyrowie, z którym do Czeczenii przyszedł porządek, stopniowo się rozpada. Mimo zapewnień samego czeczeńskiego lidera i władz w Moskwie o skutecznej walce z rebeliantami i ogłoszenia rok temu końca operacji antyterrorystycznej liczba zamachów rośnie. Według danych rosyjskiej prokuratury w 2010 roku wzrosła na Kaukazie Północnym czterokrotnie. Z tego 254 na 352 miały miejsce właśnie w Czeczenii.

Moskwa może przymykać oko na metody Kadyrowa, ale Zachód już nie. Tym bardziej że w pościgu za przeciwnikami jego ludzie – jak twierdzi austriacka prokuratura – dotarli nawet do Wiednia, gdzie w biały dzień zastrzelili jego byłego ochroniarza. Zdaniem politologa Aleksieja Makarkina krytyka ze strony Zachodu nie jest tak głośna, by mieć jakiekolwiek znaczenie w kadrowych rozgrywkach Kremla na Kaukazie. – O wiele ważniejsza jest sytuacja wewnątrz kraju. Gdy jedynym i niepodzielnym liderem był Putin, dla Kadyrowa sytuacja była jasna – miał poparcie. Gdy pojawił się Dmitrij Miedwiediew, otworzyły się też możliwości dla ludzi niechętnych Kadyrowowi i chcących zastąpić go kim innym – tłumaczy politolog.

– Obecnie Kreml nie ma jednak alternatywy. Ktoś taki musiałby gwarantować, że jest w stanie utrzymać sytuację pod kontrolą, zapewnić ciągłość tego systemu władzy. Ryzyko jest zbyt duże – przekonuje.

„Ci, którzy krytykują Putina, nie są ludźmi, to moi osobiści wrogowie. Tak długo, jak Putin mnie popiera, mogę robić wszystko. Allah akbar!” – powiedział w wywiadzie dla „Newsweeka” lider Czeczenii Ramzan Kadyrow, który niedawno zamienił tytuł prezydenta Czeczenii na tytuł szefa republiki. To nie pierwsza wiernopoddańcza deklaracja wszechmocnego, a jednocześnie lekko nieokrzesanego władcy kaukaskiej republiki pod adresem Władimira Putina. Ale jest to pierwsze publiczne wezwanie, by Putin startował w wyborach prezydenckich 2012 roku.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022