Czy to rakieta? Samolot? UFO? A może po prostu gruby Superman? Przez cały wtorek gromady amerykańskich reporterów z najważniejszych stacji telewizyjnych obdzwaniały urzędników w Pentagonie i dziesiątki najróżniejszych ekspertów ds. bezpieczeństwa, aby spróbować dowiedzieć się, cóż to za tajemniczy obiekt zarejestrowała na niebie kamera wideo umieszczona na śmigłowcu stacji telewizji CBS.
Na zdjęciach widać, jak rozświetlone przez zachodzące słońce piękne czerwono-pomarańczowe kalifornijskie niebo, przecina nagle potężna smuga. Rośnie ona w takim tempie, że można odnieść wrażenie, iż zostawia ją jakaś rakieta. Problem w tym, że przedstawiciele amerykańskiej Marynarki Wojennej oraz innych rodzajów sił zbrojnych albo nabrali wody w usta, albo naprawdę nie mają zielonego pojęcia, co to takiego mogło być.
– Na razie wszystko wskazuje na to, że [Departament Obrony] nie miał z tym nic wspólnego – oświadczył rzecznik Pentagonu pułkownik David Lapan. – Jak na razie nie mamy pojęcia, co to mogło być. Robimy wszystko, co możemy, aby to wyjaśnić i znaleźć kogoś, kto miałby jakąś wiedzę na temat tego wydarzenia – dodał pułkownik Lapan.
Normalnie na start rakiety potrzebny jest cały zestaw zezwoleń. W tym wypadku jednak nic o nich nie wiadomo. Na podstawie nagrania wideo trudno też powiedzieć, czy zagadkowy obiekt wystartował z ziemi czy z wody. Wiadomo tylko, że Pentagon nie uważa go za zagrożenie dla bezpieczeństwa USA.
– Możemy potwierdzić, że nie ma zagrożenia dla naszego narodu, a wszystko wskazuje na to, że start obiektu nie był wywołany przez obce siły zbrojne. Przekażemy więcej informacji, gdy tylko będziemy je mieli – napisali w oświadczenie przedstawiciele Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej (NORAD).