Dziennikarze, przyjaciele i niewidziana od trzech lat narzeczona. Gdy potężny, ostrzyżony na łyso mężczyzna pojawił się na terminalu, rozbłysły flesze aparatów fotograficznych. Ktoś wcisnął mu w rękę butelkę whisky. – Dobrze jest wrócić do domu – powiedział. Zapytany, co było najtrudniejsze podczas trzech lat pobytu w rosyjskim areszcie, odparł: – Oczywiście brak kobiet.
To pułkownik Jair Klein. Były komandos, weteran wielu kampanii i operacji służb specjalnych. Jeden z największych izraelskich twardzieli. Został zatrzymany w 2007 roku w Moskwie na podstawie nakazu aresztowania wydanego przez władze Kolumbii. Oskarżony jest o to, że w latach 80. szkolił tam szwadrony śmierci. Specjalne grupy zabójców, które na zlecenie karteli narkotykowych dokonały licznych brutalnych morderstw.
Po trzech latach prawnej batalii i wielu odrzuconych przez rosyjski sąd apelacji w sprawie interweniował Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Przychylił się on do wniosku obrony, że w Kolumbii izraelski pułkownik może paść ofiarą prześladowań. – Ekstradycja do Bogoty oznaczałaby dla niego pewną śmierć. Będą go torturować, a potem zabiją – przekonywał adwokat Mordechaj Ciwin.
Pod wpływem Trybunału w Strasburgu Rosjanie musieli wypuścić Kleina, co doprowadziło do wściekłości kolumbijskie władze. – Jesteśmy demokratycznym krajem przestrzegającym prawa. Decyzja Trybunału jest niezrozumiała – powiedział prezydent Juan Manuel Santos. – Klein jest zaś cynicznym kryminalistą. Gdy wypuszczono go z więzienia, posłał mojemu krajowi „pozdrowienia”. To niebezpieczny terrorysta.
Klein urodził się w Palestynie w 1943 roku. Jego ojciec był radykalnym, prawicowym syjonistą. Wychował syna zgodnie z powojennym trendem panującym wśród żyjących na Bliskim Wschodzie Żydów. Odcinali się od „słabych” europejskich braci, którzy nie stawiając oporu, poszli „jak owce na rzeź do komór gazowych”. Izraelczycy chcieli stworzyć nowy typ Żyda, Żyda wojownika.