Reklama

Izraelski komandos nie odpowie za szwadrony śmierci

Były izraelski komandos płk Jair Klein jest jednym z najważniejszych handlarzy bronią. Znów udało mu się uniknąć procesu. Aby go przywitać, na lotnisku pod Tel Awiwem zebrały się tłumy.

Publikacja: 28.11.2010 00:01

Izraelski komandos nie odpowie za szwadrony śmierci

Foto: AFP

Dziennikarze, przyjaciele i niewidziana od trzech lat narzeczona. Gdy potężny, ostrzyżony na łyso mężczyzna pojawił się na terminalu, rozbłysły flesze aparatów fotograficznych. Ktoś wcisnął mu w rękę butelkę whisky. – Dobrze jest wrócić do domu – powiedział. Zapytany, co było najtrudniejsze podczas trzech lat pobytu w rosyjskim areszcie, odparł: – Oczywiście brak kobiet.

To pułkownik Jair Klein. Były komandos, weteran wielu kampanii i operacji służb specjalnych. Jeden z największych izraelskich twardzieli. Został zatrzymany w 2007 roku w Moskwie na podstawie nakazu aresztowania wydanego przez władze Kolumbii. Oskarżony jest o to, że w latach 80. szkolił tam szwadrony śmierci. Specjalne grupy zabójców, które na zlecenie karteli narkotykowych dokonały licznych brutalnych morderstw.

Po trzech latach prawnej batalii i wielu odrzuconych przez rosyjski sąd apelacji w sprawie interweniował Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Przychylił się on do wniosku obrony, że w Kolumbii izraelski pułkownik może paść ofiarą prześladowań. – Ekstradycja do Bogoty oznaczałaby dla niego pewną śmierć. Będą go torturować, a potem zabiją – przekonywał adwokat Mordechaj Ciwin.

Pod wpływem Trybunału w Strasburgu Rosjanie musieli wypuścić Kleina, co doprowadziło do wściekłości kolumbijskie władze. – Jesteśmy demokratycznym krajem przestrzegającym prawa. Decyzja Trybunału jest niezrozumiała – powiedział prezydent Juan Manuel Santos. – Klein jest zaś cynicznym kryminalistą. Gdy wypuszczono go z więzienia, posłał mojemu krajowi „pozdrowienia”. To niebezpieczny terrorysta.

Klein urodził się w Palestynie w 1943 roku. Jego ojciec był radykalnym, prawicowym syjonistą. Wychował syna zgodnie z powojennym trendem panującym wśród żyjących na Bliskim Wschodzie Żydów. Odcinali się od „słabych” europejskich braci, którzy nie stawiając oporu, poszli „jak owce na rzeź do komór gazowych”. Izraelczycy chcieli stworzyć nowy typ Żyda, Żyda wojownika.

Reklama
Reklama

I właśnie taki był młody Klein. Wysportowany, odważny, o zdecydowanych poglądach. Oczywiście wybrał karierę w armii. Służył w jednostkach specjalnych. Bił się w wojnie sześciodniowej w 1967 roku, w wojnie Jom Kippur w 1973 roku, rok wcześniej był jednym z komandosów, którzy wyzwolili zakładników przetrzymywanych w libijskim samolocie na lotnisku pod Tel Awiwem.

Po opuszczeniu wojska na początku lat 80. pułkownik Klein założył „zajmującą się sprawami bezpieczeństwa” firmę Spearhead. Pierwszym jej zleceniem było wyszkolenie żołnierzy Falangi, chrześcijańskiej organizacji z Libanu, odpowiedzialnej za krwawą masakrę w obozach dla palestyńskich uchodźców Sabra i Szatila w 1982 roku.

Izraelski najemnik szybko przeniósł się do Kolumbii, gdzie zajął się szkoleniem żołnierzy baronów narkotykowych Pabla Escobara i Gonzala Rodrigueza Gachy. Oficjalnie byli to członkowie prawicowych organizacji paramilitarnych zwalczających lewacką partyzantkę FARC. Borykający się z czerwoną rebelią rząd Kolumbii początkowo patrzył przez palce na działania Kleina.

Wkrótce jednak wyszkoleni przez Kleina ludzie zaczęli się dawać władzom we znaki. Kartele stawały się coraz bardziej wpływowe, a każdy, kto stanął na ich drodze, był bezwzględnie eliminowany. Doszło do wielu zamachów na lokalnych polityków. Pod koniec lat 80. Klein i inni izraelscy najemnicy, którzy mieli szkolić zabójców, ścigani przez władze musieli uciekać z Kolumbii.

Pułkownik musiał więc zrezygnować z planu założenia na wyspie Antigua obozu dla „bojowników o wolność”. Według pomysłu każdy kończący kurs otrzymywałby dyplom i karabin maszynowy. Klein, niezrażony porażką, przerzucił się na Afrykę. W zamian za wydobywane nielegalnie „krwawe diamenty” dostarczał broń rebeliantom w Liberii i Sierra Leone.

W tym ostatnim kraju zaproponował m.in. dostarczenie śmigłowca szturmowego za dostęp do jednej z kopalń. Szczęście znów się jednak od niego odwróciło i w 1999 roku został aresztowany we Freetown. W więzieniu w Sierra Leone spędził 16 miesięcy. Choć jego wpływowi przyjaciele wyciągnęli go w końcu na wolność, w międzyczasie wytoczono mu zaocznie proces w Kolumbii.

Reklama
Reklama

Za szkolenie „terrorystów” został skazany na dziesięć lat i osiem miesięcy pozbawienia wolności. Izrael zdecydowanie odmówił ekstradycji pułkownika do Bogoty, ale w 2007 roku popełnił on poważny błąd. Aby dokonać lukratywnej transakcji zakupu transporterów opancerzonych, poleciał do Moskwy. Tam już czekał na niego kolumbijski nakaz aresztowania.

Dziennikarze, przyjaciele i niewidziana od trzech lat narzeczona. Gdy potężny, ostrzyżony na łyso mężczyzna pojawił się na terminalu, rozbłysły flesze aparatów fotograficznych. Ktoś wcisnął mu w rękę butelkę whisky. – Dobrze jest wrócić do domu – powiedział. Zapytany, co było najtrudniejsze podczas trzech lat pobytu w rosyjskim areszcie, odparł: – Oczywiście brak kobiet.

To pułkownik Jair Klein. Były komandos, weteran wielu kampanii i operacji służb specjalnych. Jeden z największych izraelskich twardzieli. Został zatrzymany w 2007 roku w Moskwie na podstawie nakazu aresztowania wydanego przez władze Kolumbii. Oskarżony jest o to, że w latach 80. szkolił tam szwadrony śmierci. Specjalne grupy zabójców, które na zlecenie karteli narkotykowych dokonały licznych brutalnych morderstw.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1295
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1294
Świat
Donald Trump bagatelizuje przemoc domową. „Drobne kłótnie męża z żoną nazywają przestępstwem”
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1293
Świat
Podcast „Rzecz o geopolityce”: Izrael? Projekt kolonialny. Rosja w pułapce Chin
Reklama
Reklama