W jej skład wchodzą m.in. ministrowie obrony Bogdan Klich, edukacji Katarzyna Hall oraz spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Premierowi towarzyszy również jego doradca – a zarazem honorowy obywatel Izraela – Władysław Bartoszewski.
– Wspólne obrady rządów Polski i Izraela to dowód, że łączy nas szczególny sojusz. I nie chodzi tu tylko o historyczne sentymenty, ale także o twarde interesy – powiedział „Rz" Władysław Bartoszewski. – Polska w lipcu obejmuje przewodnictwo w UE i Izraelczycy łączą z tym spore nadzieje – dodał.
Już w 2004 roku, gdy Polska przystąpiła do Unii, mówiono, że stanie się w tej instytucji przeciwwagą dla propalestyńskich państw, takich jak Francja czy Wielka Brytania. Obecnie, w wyniku rewolucji w świecie arabskim, osłabienia roli USA w regionie oraz impasu w rozmowach z Palestyńczykami, międzynarodowa pozycja Izraela uległa znacznemu osłabieniu. Polskie przewodnictwo w Unii może ją wzmocnić.
– Polska to ewenement. Wszystkie liczące się siły polityczne w naszym kraju są życzliwe Izraelowi. Zarówno PO, jak i prawicowe PiS. Przecież świętej pamięci Lech Kaczyński był wielkim przyjacielem państwa żydowskiego – mówi Bartoszewski. – Proszę wskazać inny kraj w Europie, w którym w ostatnim 20-leciu trzech szefów dyplomacji, Meller, Rotfeld i Geremek, było żydowskiego pochodzenia, jeden ma honorowe obywatelstwo Izraela, a obecny ma żonę Żydówkę.
Rozmowy w Jerozolimie dotyczą współpracy w dziedzinie kultury, edukacji (wycieczki izraelskiej młodzieży do Polski), gospodarki oraz wojskowości. Ministrowie obrony podpiszą deklarację dotyczącą współdziałania między obydwiema armiami. Chodzi m.in. o wspólne ćwiczenia pilotów F-16.