Historię małego Hiszpana, który w wieku od siedmiu do dziesięciu lat był wyzywany, okradany, bity, potrącany i straszony śmiercią, opisała gazeta "El Pais".
Gdy rodzice zdali sobie sprawę, że to, co spotyka ich syna, wykracza poza rutynę hiszpańskiej podstawówki, próbowali zaalarmować nauczycieli, dyrekcję i szkolnego psychologa. Ci jednak zgodnie orzekli, że chłopiec przesadza albo zmyśla, i nie chcieli nawet przenieść go do innej klasy.
Rodzice poprosili o pomoc kuratorium. Po zbadaniu sprawy natychmiast zmieniono chłopcu szkołę. Rodzicom to nie wystarczyło. Żądali, by szkoła przyznała, że ich syn nie jest kłamcą, a oni nie cierpią na manię prześladowczą. Ponieważ tak się nie stało, podali szkołę do sądu.
Sąd w Madrycie właśnie wydał wyrok w tej sprawie. Zgromadzenie Sióstr Bożej Miłości, które prowadzi szkołę, ma wypłacić dziecku 40 tysięcy euro odszkodowania za niepodjęcie żadnych środków w celu zapewnienia mu bezpieczeństwa.
Sąd uznał, że zostało udowodnione bez cienia wątpliwości, że dziecko było ofiarą ustawicznych prześladowań psychicznych i fizycznych ze strony grupki kolegów. Za dowód w sprawie przeciwko szkole uznano nagrania z rozmów prowadzonych przez rodziców z dyrekcją szkoły.